Hazrat Inayat Khan w jednej ze swoich książek podejmuje ważny temat:
Nie myślcie, że chodzenie do świątyni, modlenie się czy siedzenie w ciszy są jedynymi drogami rozwoju duchowego. (…) To wszystko zajmuje niewiele czasu, to jest tylko trochę pracy w kierunku naszego rozwoju. (…) Dlatego właśnie każdy ruch w ciągu dnia powinien być wykonany uważnie, z koncentracją. Ale jak możemy tego dokonać, gdy jesteśmy tak bardzo pochłonięci naszymi sprawami zawodowymi i trudną codziennością?
Rzeczywiście, cóż nam po uważności na medytacyjnej poduszce, skoro jesteśmy nieuważni przez pozostałe godziny, szczególnie w kontekście różnych wyzwań, które życie stawia przed nami… Ostatnio zadano mi pytanie o uważność w pracy. Jak słusznie zauważył mój rozmówca, „praca zajmuje nam przeciętnie trzecią część życia, zatem jest jego bardzo ważnym elementem”. Oczywiście nasze zawodowe funkcjonowanie obejmuje nie tylko realizację profesjonalnych zadań, ale i relacje z przełożonymi, współpracownikami, kontrahentami czy klientami, różnego rodzaju emocje, stres, problemy w komunikacji ze sobą samą (samym) i z innymi, poczucie spełnienia lub jego brak itd…
Podstawowe odpowiedzi na kwestię uważności w pracy odnajdziecie w zasadzie w 2 kwestiach:
(1) W uczeniu się uważnego przeżywania emocji, o którym pisałem tutaj;
oraz (2) w praktykowaniu ścieżki działania (karma jogi), w której realizujemy nasze życiowe zadania, wykonując to, co jest do zrobienia ze względu na to, że to właśnie jest do zrobienia, a nie ze względu na cel działania – nieco więcej piszę o tym w tym wpisie.
Jeśli chcecie wejść głębiej być może warto będzie przeczytać materiał o sufickich zasadach uważności oraz mistyczne spojrzenie na ścieżkę działania, jak również wdrożyć proste medytacje na początek i koniec dnia: rano sugerowałbym suficki poranny rytuał uważności oraz 20 oddechów oczyszczających, a na wieczór wieczorny rytuał oczyszczania umysłu. Jeśli chcecie, by praca i reszta życia stawała się formą mistycznej ścieżki, warto również utrzymywać nastawienie służby. Do tego wielu osobom przyda się również medytacyjne ćwiczenie w podejmowaniu decyzji.
Dziś jednak chciałem napisać o bardzo prostej praktyce, która przynosi więcej lekkości i uważności w sytuacjach, w których wykonujemy mnóstwo rutynowych badź żmudnych czynności. Chodzi tu o praktykę uważnego celebrowania chwili, którą opisuję poniżej. Być może nawet wykonujecie ją sami z siebie…
Po jakimś czasie pracy, czy teraz przed komputerem lub telefonem czy w chwilowej przerwie od żmudnych lub stresujących zawodowych zadań, znajdź 5-15 minut tylko dla siebie. Warto w tym celu zrezygnować z jakiejś nawykowej aktywności, która nie jest aktualnie niezbędna, np. oglądania jakiegoś wideo na YouTube albo przeczytania czegoś na Facebooku. Podejmij decyzję, że wykonasz jakąś małą czynność, którą bardzo lubisz, która sprawia Ci naprawdę przyjemność, a jest możliwa do wykonania w aktualnych warunkach. Może to będzie zaparzenie sobie smacznej herbaty lub aromatycznej kawy, może wyjście na balkon, zaczerpnięcie świeżego powietrza i dostarczenie oczom innego światła niż to przy biurku, a może zajęcia miejsca w wygodnym krześle lub komfortowej sofie i poświęcenie sobie chwili w ciszy, z zamkniętymi oczami. Dobrze, żeby to była czynność, która pozwala zmienić aktywność (a więc od ekranu nie odpoczywaj przy ekranie) i oderwać nas od codziennych zadań. Niech to nie będzie też realizacja jakiegoś naszego uzależnienia.
Wykonując każdy krok tej czynności (a więc przygotowanie do niej, oddanie się tej aktywności i jej zakończenie, zamknięcie oraz powrót do obowiązków) wykonaj w sposób jak najbardziej uważny, poświęcając jej całą uwagę. Ja np. bardzo lubię celebrować parzenie kawy. Nigdy nie pijam kawy w pośpiechu i unikam niesmacznej, dlatego są takie dni, że po prostu jej nie piję. Szczególnie do praktyki uważności nadaje się parzenie kawy w driperze lub chemexie (na powyższym zdjęciu), ale oczywiście można również uważnie zaparzyć kawę w ekspresie lub w jakikolwiek inny sposób. Jeśli chcę szczególnie celebrować tę procedurę, używam do mielenia młynka ręcznego, a nie elektrycznego. Z uwagą podejmuję decyzję, że zaparzę sobie kawę, pełen skupienia świadomie podnoszę się i ruszam w kierunki szafki, uważnie wyciągam chemex, filtry do kawy, młynek, kawę, dzbanek do nalewania wody, wagę. Bez pośpiechu nalewam wody z filtra do czajnika, stawiam czajnik na gazie, zapalam gaz, odmierzam na wadze odpowiednią ilość kawy, po czym powoli ją mielę. Gdy woda zagotuje się, chwilę czekam, po czym przelewam wodę z czajnika do dzbanka do nalewania wody, układam na chemexie papierowy filtr, przelewam go wodą, by kawa nie miała zapachu papieru, po czym wylewam wodę z chemexa. Uważnie układam chemex na wadze, wsypuję odpowiednią ilość kawy, po czym włączam stoper, by znać czas parzenia (nie powinien przekraczać 4 minut), zalewam najpierw odrobiną wody, zamaczając zaledwie zmieloną kawę, dokonując tzw. preinfuzji, a po chwili powoli, z uwagą nalewam resztę wody, sprawdzając proporcje po wadze. Gdy skończę, odstawiam dzbanek, z którego nalewałem, wyjmuję filtr, mieszam kawę w chemexie. Ustawiam chemex i filiżankę na stole, siadam i celebrując chwilę, kolor i aromat kawy, nalewam ją powoli do białej filiżanki, w której mogę bardziej skupić się na jej kolorze. Następnie uważnie ją smakując niespiesznie wypijam kawę, po czym odkładam naczynia do zlewu i sprzątam po sobie. Dopiero wtedy wracam do dalszych obowiązków.
Gdy oswoisz się z uważnym rytuałem tego typu (być może Twój rytuał będzie zupełnie inny, może znacznie drobniejszy albo bardziej doniosły), staraj się w swojej pracy (lub innych obowiązkach) wychwytywać jak najwięcej takich rytuałów. Dzięki temu z jednej strony będzie tak, że nadasz więcej znaczenia czynnościom, na które nie zwracałaś/eś wcześniej uwagi, a z drugiej – zapewne będziesz trochę bardziej świadomie kreować okazje do choćby drobnej celebracji. Oczywiście nie chodzi o to, by uciekać do celebrowania tylko przyjemności, ale o to, by uczynić bardziej „odświętnymi” codzienne chwile, także te, które niespecjalnie wcześniej lubiliśmy. Powodzenia!
Fajny artykuł, tylko że kawa, powoduje nieprzytomność umysłu, pewne znieczulenie.często też nakręca myślenie i negatywne emocje.Wiem co mówię, bo właśnie rzucam kawę, którą piłem jakieś 7 lat.Zdecydowanie większa jasność umysłu i przyjemniejsza jakość życia.Chemia ma wpływ na stan świadomości.
Kawa jest tu przykładem, można podłożyć coś innego: herbatę, spacer z psem, robienie na drutach itd. Nie wiem ile Ty piłeś kawy, ja piję między 0 a 3 dziennie, czasami kilka dni nie piję. Nie obserwuję specjalnych różnic w sposobie reagowania, myśleniu, emocjach… Natomiast jeśli na kogoś działa negatywnie (pobudzająco lub otępiająco) to zdecydowanie trzeba wybrać inny przedmiot uważności.
Świetny tekst, Maciek.
To nie tylko instrukcja, sama lektura już wzmaga uważność.
Dziękuję, że przypominasz rozpędzonym ludziom, że można przeżyć kilka minut dziennie (na początek) świadomie.
Czy mógłbyś napisać, czy takie celebrowanie chwili jest tym samym, co mindfulness?
Dziękuję, Karol, za miłe słowa 🙂 To oczywiście zależy od tego, co kto definiuje jako mindfulness. Jeśli potraktujemy to szerzej jako uważność (a nie jakiś konkretny system) to jak najbardziej, każde działanie, w którym będzie skupienie, uwaga, pewnego rodzaju celebrowanie, a jednocześnie brak napięcia na cel aktywności, będzie kultywowało uważność 🙂
dziękuję za świetny artykuł. Ja niestety często robię wiele rzeczy na raz, pośpiesznie, chaotycznie i powierzchownie. Jednak kiedy udaje mi sie robić coś uważnie, to poza tym, że wykonuję czynność staranniej, wykonywanie jest mniej męczące i bardziej satysfakcjonujące. Uważność jest bardzo ważna praktyką ! Będę ćwiczyć
Powodzenia! 🙂
Świetny tekst i tak mi się chyba Osho skojarzył z celebrowaniem palenia papierosów. Wyciągasz go z paczki powoli i uważnie oglądasz wąchasz odpalasz zaciągasz się, dym przenika twoje gardło płuca trafia do żołądka, powolutku wydychasz resztki itd – oczywiście ta celebracja doprowadziła rozmówce do rzucenia palenia.
Maciek! Dobry tekst, otwiera oczy na pozornie banalne i oczywiste sprawy, a w rzeczywistości coś, co umyka w codziennym pędzie. Dzięki!