Za czasów studenckich trafiłem na książkę Thich Nhat Hanha pt. Każdy krok niesie pokój. Jest to zbiór tekstów, „czytanek” długości od pół strony do trzech stron na temat tego jak kultywować uważność w trakcie codziennych czynności. W pamięci utkwił mi jeden fragment.
Parę lat temu zwróciłem się do kilkorga dzieci z pytaniem: „Po co jemy śniadanie?” „Żeby nabrać energii na cały dzień” – odpowiedział jeden z chłopców. „Jemy śniadanie po to, żeby jeść śniadanie” – odpowiedział drugi. Myślę, że ten drugi chłopiec miał więcej racji. Celem jedzenia jest jedzenie.
Thich Nhat Hanh, Każdy krok niesie pokój, Warszawa 1991, s. 25.
Oczywiście w powyższej historii i jeden i drugi chłopiec ma rację, natomiast wskazuje ona na istotny wątek praktyki uważnościowej – wykonywanie czynności dla wykonynywania czynności. Gdy robimy coś po to, by to robić, a nie – by coś uzyskać, pozbywamy się napięcia wynikającego z dążenia do celu, a pozwalamy sobie na kontemplację. Pomyśl o czynnościach, które robisz dla przyjemności, które może dla kogoś wydają się bezużyteczne, ale dla Ciebie są okazją do pobycia z sobą sam na sam, porzucenia swoich i cudzych oczekiwań wobec siebie, poświęcenia sobie czasu i cieszenie się z tego, co robisz.
Oczywiście nie chodzi nam wcale o to, by porzucać celowe działanie, które jest niezbędne w naszym życiu. Raczej chcielibyśmy po prostu się w nim nie zatracać i odnaleźć radość w codziennym fukncjonowaniu. Swoją drogą to ważny krok do tzw. ścieżki działania (sanskr. karma joga lub karma marga) czyli ścieżki robienia tego, co jest do zrobienia nie ze względu na cel, a ze względu na wewnętrzną powinność, na to, że właśnie to jest do zrobienia (więcej na ten temat pisałem m.in. tutaj).
To co? Wybierzesz jakąś czynność, którą dziś będziesz wykonywać dla jej wykonywania? Choćby 5 minut… Powodzenia!
Pracuję jako sprzątaczka. Codziennie robię dokładnie to samo i choćbym nie wiem jak się starała następnego dnia znowu jest brudno… więc sprzątam dla sprzątania … karma joga ? 😉 Praca ciężka, płaca marna… ale obserwacja umysłu, wzrost uważności …. bezcenne 🙂 😉
Przyznaję, że codzienne sprzątanie stanowiska pracy wokół maszyn-a w stolarni jest tego sporo-daje mi uczucie spełnionego obowiązku i nie tylko… Zastanawiam się ile jest kontemplacji w pracy w chalasie i pośpiechu?
Poza tym korzystanie z telefonu-cokolwiek akurat w nim robię, a są to b.różne rzeczy-i pisanie komentarzy (bez względu na tovczy ktoś je przeczyta i zrozumie)-uznaję za wielka przyjemnosc,a warto zwykłe przyjemności podnieść do wyższej rangi poprzez świadomość. Skoro komentowanie tresci linków daje mi przyjemność, a nie wiem,czy ktoś je przeczyta,to znaczy,że muszą one mieć wartość niezależna i ja muszę w to wierzyć.
Ja zacznę od czynności wieszania prania
Ja zaczynałem od mycia naczyń 😉
Kazdego roboczego dnia , wykonuję pracę właściwie dla przyjemności. Pewnie , też po to, aby była wykonana , oczywiście po to , aby dostać pod koniec dnia pieniądze które pozwolą mi zadbać o ciało, jak coś zepsuję, to jestem zły na siebie, liczy się dla mnir końcowy produkt, ale gdybym nie czerpał z pracy przyjemności nie umiałbym wcale pracować.
I zastanawia mnie , czy to jest wykonywanie pracy w nurcie nieprzywiazania do efektu działania ?