Po minimum 40 dniach praktyki żelaznej zasady 6 (z kolei wszystkim 40 zasadom i sposobowi ich praktyki możesz się przyjrzeć tutaj), przechodzimy do praktyki 7. żelaznej zasady, która brzmi:
Moje uczciwe ja: Nie oszczędzaj się w pracy, którą musisz zrealizować.
Jednym z najbardziej istotnych w myśli indyjskiej pojęć jest dharma. Niełatwo jest dokonać przekładu tego terminu na języki europejskie, pochodzące z innego kontekstu kulturowego, ale prawdopodobnie najlepszym tłumaczeniem jest słowo powinność. Powinność nie w sensie czegoś narzuconego z zewnątrz, a raczej – wewnętrznej powinności, tego, co mamy w życiu do zrobienia. Ścieżka życiowa skupiona na realizacji swojej dharmy, swojej powinności, określana jest w Indiach jako karma joga lub karma marga, ścieżka działania.
Karma joga to ścieżka robienia tego, co mamy do zrobienia. Nie ze względu na cel, a ze względu na fakt, że jest to coś, co mamy do zrobienia. Jest to ścieżka, która każdy z nas może podążać, nie wyłączając się z nurtu codziennego życia. Jest stosunkowo prosta w realizacji, jeśli tylko jest w nas silne zobowiązanie i daje – jeśli można tu tak powiedzieć – namacalne efekty, pozwala doświadczyć namacalnych zmian w życiu codziennym. Jednakże niesie ze sobą również pewne pułapki. Po pierwsze pojawia się niekiedy trudność w określeniu tego, co jest do zrobienia na danym etapie, w danej sytuacji… Po drugie, wielu osobom trudno uciec od pewnej dychotomii: z jednej strony rezygnacja z jakiegokolwiek działania, a z drugiej napięcie spowodowane mocną koncentracją na celu działania.
By usunąć pierwszą z tych przeszkód medytujemy. To medytacja właśnie i towarzyszące jej inne formalne i nieformalne praktyki pozwalają być bardziej uważnym i dzięki temu widzieć więcej, także rozpoznawać co jest naszą powinnością w danej sytuacji. By nie borykać się z omówioną wyżej dychotomią, mistycy zalecają połączyć ścieżkę działania ze ścieżką miłości mistycznej. Więcej o ścieżce medytacji, działania i miłości przeczytasz m.in. w tym poście.
Pracując nad omawianą zasadą warto oddać się medytacji lub refleksji nad następującymi pytaniami:
- Czy mam poczucie co jest moją dharmą, powinnością?
- Czy działam na 100%?
- Czy się przepracowuję?
- Czy kończę to, co zaczęłam/zacząłem?
- Czy kończę każde działanie, także to bezcelowe?
- Czy unikam działania, które jest dla mnie nietypowe lub trudne?
- Czy wycofuję się z podjętych decyzji i zobowiązań?
- Czy wiem co jest dla mnie naprawdę ważne? Czy moje działania są spójne z tym?
- Czy wywiązuję się ze swoich zobowiązań? W pracy? W rodzinie? Wobec męża, żony, dziecka..? Wobec siebie?
Oczywiście powyższe pytania potraktuj tylko drogowskaz, pewien kierunek, wypracowując medytację i refleksję nad tymi kierunkami pracy z tą zasadą, które będą w zgodzie z Tobą. Być może dodasz jakieś pytania, wówczas, jeśli możesz podziel się proszę nimi w komentarzu.
Być może w refleksji nad swoimi zobowiązania w kontekście medytacyjnej ścieżki, zainspiruje Cię też ten tekst (pierwszy rozdział z książki „Życie wewnętrzne” Hazrata Inayata Khana).
Zastanawiam się jak rozumieć pytanie „Czy kończę każde działanie, także to bezcelowe?” Czy działanie wynikające z naszej powinności /rozumiem to jako działanie wynikające z określonych ról życiowych np. bycie matką/może być bezcelowe? Możesz podać przykład takiego działania?
Nie, w rzeczywistości miałem na myśli co innego. Chodzi o to, że tak naprawdę nie każde działanie musimy zrealizować. Czasami są działania, które niczemu nie służą albo wręcz nam lub komuś szkodzą, je warto przerwać. Zasada nie mówi „nie oszczędzaj się w żadnej pracy”, tylko „nie oszczędzaj się w pracy, którą musisz zrealizować” 🙂 pozdrowienia
Zgadzam się z Tobą w 100%. Często rezygnuję z działań, które są moim zdaniem absolutnie bezcelowe, choć nie zawsze jest to możliwe np. w pracy. Cóż, dla mnie jest to jedna z łatwiejszych zasad – jestem w dużym stopniu perfekcjonistką /cały czas z tym walczę :)/.
Mam problem z nadmiernym napięciem i skupieniem ppdczas pracy. Zawszs chce rozuiec wszystod razu, byc w tym dobra. Jakbhm wiecznie nakładala na siebie presje doskonalosci. Krytyka innycj osob, ze nje jestem w stanie zrobić czegoś dobrze, wręcz idealnie, to poprawianie, powoduje, ze nke portafie podchodzic z dystansem dk gegotco robie. Kazde zadanie wykonije w niezwykle męcząc napięciu. To rodzi frustrację.
Przepraszam za literówki, piszę z telefonu 🙂
To oczywiście długa droga do przejścia, by uwolnić się od napięcia, ale cóż… każda nawet najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku. Warto w życiu wyważyć, z jednej strony uwalniać się od napięcia, z drugiej szanować zadania, które realizujemy i robić je jak najlepiej. Na pewno dobrą drogą jest traktowanie rzeczy, które robimy jako pewnego rodzaju dharmy (powinności), czegoś co jest do wykonania i skupiać się przy ich wykonywaniu nie na celu, a na pełnym skupienia robieniu tego, co mamy do zrobienia. Tu piszę dwa słowa o tym: https://maciejwielobob.pl/2016/03/dzialanie-dla-dzialania/
Warto też zacząć robić jakieś proste i krótkie ćwiczenie medytacyjne, regularnie, codziennie, ja np. polecam na początek tę technikę na codzień rano: https://maciejwielobob.pl/2012/06/pranajama-20-oddechow-oczyszczajacych/
Od tego można zacząć, a po więcej to już proszę zadawać konkretne pytania lub zapraszam na jakieś moje seminarium, warsztat lub odosobnienie 🙂
pozdrawiam!