W maju br. na ostatnich zajęciach jednej z grup z medytacji katowickiej „Ajurwedy” na GWSH, jedna ze studentek zadała bardzo ważne pytanie, które brzmiało mniej więcej tak (parafrazuję z pamięci, więc z góry przepraszam autorkę za przekręcenie): „Jak to w zasadzie jest z tą uważnością na co dzień? Ja nie kupuje kontemplowania śpiewających ptaszków i słonecznego światła itd…”

I rzeczywiście, są osoby, które doświadczają zachwytu światem na takim poziomie, a są takie, dla których to będzie prymitywne. Dlatego zawsze warto zacząć być uważną/uważnym, obecną/obecnym w tym co jest dla nas najważniejsze. Ważny jest dla Ciebie czas z partnerem czy dzieckiem, bądź całym sobą w tego typu sytuacjach. Ważna jest dla Ciebie teraz Twoja praca, bądź w realizowanych tam zadaniach obecny na 100%. Nie oceniaj tego, co powinno, a co nie powinno być dla Ciebie ważne, zacznij od tego co naprawdę, w tej chwili, dziś jest najważniejsze. A potem dopiero rozszerzaj swoją obecność na inne rzeczy. Ów proces rozszerzania uważności może wesprzeć różnymi technikami, które opisywałem już na blogu: choćby uczeniem się wykonywania czynności dla samego ich wykonywania (nie dla celu), jak również ćwiczeniem celebrowania chwili. Nie zapominajmy przy tym wszystkim o najprostszym i być może jednocześnie najgłębszym wymiarze uważności – byciu skupionym/skupioną. Na tym jak się czujemy i co robimy. 

Warto przy tym pamiętać, wbrew pewnym teoriom, że samo bycie tu i teraz nie sprawi, że automatycznie poczujemy się spełnieni. Choć bycie tu i teraz jest niezbędną umiejętnością na duchowej czy rozwojowej ścieżce, wymaga ona jeszcze wielu innych kwestii, choćby treningu etyczno-psychologicznego oraz formalnej praktyki medytacji.

Share This