Rumi, wielki poeta i mistyk sufizmu, w swoim głównym dziele dydaktycznym – Masnawi je-manawi (bo jego opus magnum literackim jest ewidentnie Dywan Szamsa z Tabrizu) po rozpoczynającej Masnawi pięknej pieśni tęskniącego fletu trzcinowego, prowadzi swój wywód opowiadając przypowieści, niektóre stworzone przez niego, a niektóre opowiadane przez lata w znanych przez niego tradycjach.
Jedną z przypowieści, która się pojawia w wyżej wymienionym tekście jest przypowieść o musze, która myślała, że jest żeglarzem.
Otóż w dawnych czasach, jak zapewne się domyślacie, nie było asfaltowych ulic, a raczej kamienne trakty lub nawet takie z ubitej ziemi. Drogi były nierówne, a w nierównościach nieraz tworzyły się kałuże. I tak się stało i tym razem, na naszej drodze napotykamy kałużę, która powstała, gdy nierówność drogi została wypełniona sikami osła, który szedł tą trasą. Powiał wiatr i na tej kałuży uryny wylądowało źdźbło słomy, na którym po chwili wylądowała mucha. Nagle znowu powiał wiatr i źdźbło zaczęło płynąc po kałuży z sików osła. Mucha po chwilowej dezorientacji, nagle zaczęła się cieszyć i wykrzykiwać: „Jestem kapitanem i kieruję wspaniałym statkiem, który sprawnie płynie przez Ocean Nieskończonych Możliwości!”. Ale oczywiście nadal była tylko muchą, płynącą przypadkiem na źdźble słomy po wielkiej kałuży pełnej oślej uryny…
* * *
Rumi tę przypowieść umieszcza w Masnawi w pewnym kontekście, najsilniej wyciągając wątek ludzkiej iluzji. Ale jak każda przypowieść, i ta ma wiele warstw, niektóre z nich są smutną zadumą nad ludzką iluzją, a niektóre są niezwykle optymistyczne. Co Tobie opowiada ta przypowieść? O czym w Tobie opowiada ta przypowieść?
* * *
Ilustrację do tego wpisu narysowała Ola Uruszczak podczas odosobnienia, na którym opowiadałem tę przypowieść. Dziękuję Oli za zgodę na jej udostępnienie dalej!
Akurat dziś ja ją odczytuję w ten sposób: wiadomo, jaki tryb życia prowadzi mucha i czym się odżywia. Dla niej więc ta sytuacja była naprawdę Oceanem Nieskończonych Możliwości i chwała jjej za to, że umiała to dostrzec.