Wznieś nas ponad podziały i różnice, które dzielą ludzi…
(Hazrat Inayat Khan)
Rumi w swoim opus magnum – Masnawi – opowiada historię, w której Pers, Arab, Turek i Grek otrzymali w podarku trochę pieniędzy. Ale co mają kupić za te pieniądze? Podniósł się raban. Pers intensywnie nalegał, by kupić angur, Arab – eanab, Turek – üzüm, a z kolei Grek naciskał, by nabyć stafýlia. Powstała wielka kłótnia. Ach, gdybyż był wśród nich ktoś, kto znałby te wszystkie języki! Wiedziałby, że każdy z nich ma ochotę na to samo – winogrona!
Tak, nasze potrzeby – zarówno te duchowe jak i te mniej subtelne – są tak podobne, a jednocześnie tak bardzo mówimy różnymi językami. Ta zewnętrzna różnica, różnica w języku – podkręcana przez lęk i strach, prowadzi do wszystkich podziałów. Szams z Tabrizu w 5. ze swoich zasad ścieżki miłości mówi, że „większość problemów tego świata wynika z błędów językowych i prostych nieporozumień” i doradza dobitnie: „Nigdy nie przyjmuj słów w wartości nominalnej!”. A jednocześnie w omawianej zasadzie pokazuje też kierunek, mówiąc: „Kiedy wchodzimy do strefy miłości, język taki jaki znamy, dezaktualizuje się. A to czego nie da się wyrazić słowami, może zostać odkryte tylko w ciszy”.
Hazrat Inayat Khan pisze o tym w kontekście doświadczeń duchowych, które niejednokrotnie zostają zamknięte w dogmatach różnych religii, a początkowe mistyczne idee przeradzają się w narzędzia mniej lub bardziej subtelnej przemocy:
Różnice religijne były przyczyną niezliczonych wojen i nieszczęść ludzkości, ponieważ duch jedności nie został zrozumiany, a przesadną uwagę poświęcono ujednoliceniu. W obecnych czasach, kiedy duch religii zanika i tylko zewnętrzne ujednolicenie pozostaje, wszędzie pojawiają się podziały klasowe i niezgoda wszelakiego rodzaju; jedna partia, jedna klasa przeciw drugiej, duch rywalizacji, zazdrość i zniszczenie, przez co człowiek oddalił się od świadomości Boga. Tylko nieliczni rzeczywiście Go rozpoznali; cała ludzkość trudzi się i ugina pod ciężarem wielkiego niepokoju, a człowiekowi wciąż się wydaje, że dokonuje postępu, gdy tak naprawdę cały czas kroczy on drogą prowadzącą go tylko do jeszcze większego wzburzenia.
Nigdy prawdziwy postęp nie nastąpi, jeśli narody i królestwa będą rozdarte, bo gdy nacje są podzielone, tworzą się kolejne podziały wśród klas społecznych i partii politycznych. Ten sam duch zniszczenia działa przez cały czas i nawet rodziny stają się podzielone. Wydaje się, że jedność wypleniono z ludzkich serc. Przykłady nie są konieczne; ci, którzy to zrozumieją, ujrzą prawdziwą kondycję ludzkości, tę jakość życia, na całym świecie.
Pomimo wszystkich tych podziałów, możemy odnaleźć porozumienie w jednej z dwóch dróg (lub w obu naraz).
Po pierwsze w doświadczeniu mistycznym. Jak to celnie zauważył w przedmowie do mojej książki „Duchowość na co dzień” jeden z moich nauczycieli — Mahmood Khan: „[…]jeśli religia czy ideologia mogą dzielić ludzi, mistycyzm jednoczy serca i dusze poprzez wspólne — niezależnie od metody — doświadczenie iluminacji”. Gdy doświadczamy rozpuszczenia tego, z czym się identyfikujemy i przez to doświadczamy niczym nieuwarunkowanej Obecności, nie ma w tym stanie konwencjonalnie rozumianego „ja”, nie czujemy rozdzielności z innymi. Oczywiście, to nie tak, że dziś wejdziemy na duchową ścieżką, a już jutro iluminacja będzie naszym udziałem.
Na szczęście mamy jeszcze drugą drogę do porozumienia, na której możemy się spotkać z kimś po „przeciwnej stronie barykady”, by zatrzymać mniej lub bardziej subtelną fizyczną lub psychiczną przemoc między nami. Możemy się spotkać z poziomu swoich potrzeb i o nich porozmawiać. 2 osoby, będące członkami 2 niedarzących się szacunkiem grup, mogą porozmawiać o swojej potrzebie przynależności, ew. innych potrzebach, które zaspokoili w swojej grupie, ale i jednocześnie o potrzebach, które są zagrożone w kontakcie z drugą grupą. Może mogą poprosić „przeciwnika” o coś, co pozwoli im zrealizować swoje potrzeby. Skłóceni małżonkowie czy partnerzy, zamiast się wzajemnie oskarżać, oceniać, oddawać pięknym za nadobne, mogą porozmawiać o potrzebach, których nie mogą zrealizować w związku (a może tak się tylko wydaje) i frustracji, smutku czy złości, którą to rodzi. Oczywiście to też wymaga sporego wysiłku, ale tak właśnie często rodzą się wartościowe rozwiązania czy relacje. Nagroda w tym wypadku jest wysoka — zamiast podkręconych podziałów i konfliktów, możemy zyskać wzajemne wysłuchanie, zrozumienie, a może nawet szansę na zrealizowanie swoich istotnych potrzeb.
* * *
Legenda mówi, że ktoś kiedyś podarował nóż Babie Faridowi, jednemu z największych sufich Indii. Baba Farid powiedział na to: „Podarujcie mi igłę, ponieważ nóż dzieli, a igła łączy”.
Sufi określają owo bycie „ponad podziałami i różnicami, które dzielą ludzi” jako czystość. To, co łączy jest czyste.
A co z ludźmi, którzy nie chcą się porozumieć, tylko uzyskać od nas jakąś korzyść, którą wymuszają atakiem ślepej złości lub strzelaniem focha? Nie da się takich uniknąć w życiu. I nie da się z nimi szczerze rozmawiać, bo dla nich rozmowa to element wojny, którą toczą. Nie mogą zatem opuścić gardy ani na chwilę. Takie natury skorpiona ze znanej przypowieści – przeniesiesz go przez rzekę, a on cię ukąsi.
Oczywiście takie osoby istnieją, choć często to wynika z jakiś ich przykrych doświadczeń życiowych czy frustracji i rozmowa na poziomie potrzeb bez uprzedzeń przynajmniej częściowo rozwiązuje problem. Jednak trzeba też pamiętać, że są pewne standardy relacji społecznych i jak ktoś je przekracza to nie powinien być uwzględniany w tych relacjach. Jednak oczywiście nie odpowiadajmy pięknym za nadobne, bo wtedy tracimy swoją autonomię i dajemy komuś zmienić nasze zachowanie na niezgodne z naszymi wartościami. Oczywiście to, co piszę jest pewnym uogólnieniem, które nie odpowiada na wszystkie przypadki. Pozdrawiam!