Zanurzmy się dziś (a najlepiej nie tylko dziś!) w medytacji lub refleksji o przebaczeniu. Pozwolę sobie poniżej zacytować słowa Hazrata Inayata Khana, a potem skomentować bardzo ważny wątek, który się z tych słów wyłania i który jest esencją, sednem przebaczenia.
„Przebaczenie jest strumieniem miłości, usuwającym wszelkie nieczystości, na które tylko natrafi. Poprzez utrzymanie przy życiu źródła miłości w naszym sercu, jesteśmy w stanie przebaczać, jakkolwiek wielkie byłoby przewinienie drugiej osoby. Ten, który nie umie przebaczyć, zamyka swoje serce. Oznaką uduchowienia jest to, że nie ma niczego, czego nie byłbyś gotów przebaczyć, że nie ma przewinienia, którego nie byłbyś w stanie zapomnieć. Myślisz, że ten, kto popełnił błąd wczoraj, musi zrobić to samo dzisiaj? Przecież życie nieustannie czegoś nas naucza i jak najbardziej jest możliwe, że grzesznik może stać się świętym.” (Hazrat Inayat Khan)
Istotę przebaczenia możemy uchwycić, gdy zrozumiemy, że jego esencją nie jest oddzielenie („ja wznoszę się ponad Ciebie i łaskawie Ci przebaczam” – intencjonalnie koloryzuję, oczywiście zazwyczaj jest to dużo subtelniejsze), a właśnie rozpuszczenie swojego „ja” (tego z czym się identyfikujemy) w miłości. Skoro nie identyfikujemy się z rolami, które pełnimy, swoimi poglądami, swoim intelektem, wyglądem i innymi aspektami fizyczności etc., to w zasadzie samo z siebie znika to, co moglibyśmy przebaczyć, bo – prześmiewając odrobinę – któż mógł zostać obrażony?
Dlatego oczywiście, choć pewne decyzje, akty i gesty są ważne, to nie one są istotą przebaczenia. Sednem przebaczenia jest oczyszczenie się z tego, z czym się identyfikujemy, a potem na pierwszym etapie otwarcie się na współczucie i zrozumienia cierpienia drugiej osoby, które może być „trampoliną” do wybicia się w rozpuszczenie w miłości.
Pamiętajmy jednak, że przebaczenie, ten strumień miłości, nie jest wcale związany z pozwoleniem na krzywdzenie siebie i innych; nie wyklucza postawienia granic w relacjach (a nawet nas do tego zobowiązuje). Jedynie zrzuca z nas bagaż, który nie należy do nas…
Czy moglbys prosze troche rozwinac watek przebaczenie a stawianie granic i niepozwalanie na ponowne krzywdy… To bardzo trudne bo czescia obawy przy przebaczeniu jest rowniez obawa gdzie to zaprowadzi..i tego przebaczajacego i temu ktoremu sie przebacza…zwlaszcza gdy to przebaczenie nie jest tematem jednorazowym
Najlepiej najpierw zdecydować gdzie stawiamy owe granice, gdzie jest punkt, którego nie pozwalamy przekraczać. Zdecydowanie nie powinniśmy się godzić na krzywdę naszą czy innych, ale i na to, by realizacja ważnych dla siebie potrzeb była zagrożona przez kogoś. Później często pierwszym krokiem, by pójść w stronę miłującej dobroci, współczucia, przebaczenia itp. powinna być pozytywnie pojęta, podszyta spokojem, obojętność, o której pisałem tydzień temu: https://maciejwielobob.pl/2018/03/obojetnosc-jako-wlasciwosc-serca/ Gdy faktycznie postawimy granice, uspokoimy nasze serce, wówczas jesteśmy na drodze do przebaczenia. Pamiętajmy jednak, że to że wybaczamy komuś nie oznacza, że wpuszczamy go / ją z powrotem do naszego życia. A nawet jeśli wpuszczamy to jest duża szansa, że na innych zasadach.
Podsumowując: najpierw zabezpiecznie swoich potrzeb i granic, potem cała reszta. Samo nauczenie się wyznaczania granic może trochę potrwać, ale już decyzja, że chcemy się tego podjąć pozwala nam doświadczyć pewnej ulgi. Powodzenia!
a jak przebaczyc sobie ?prosze powiedz…musze sobie wybaczyc ze nie uratowalam corki od smierci ..I tego ze moja niezyjaca coreczka nie chciala wyjsc ze swojej choroby..uwazala ze ma czas..jak sie okazalo blednie ..Bede wdzieczna za wskazowki .pozdrawiam
@aga – napisz proszę do mnie wiadomość mailem (w miarę możliwości nieco bardziej szczegółowo). pozdrawiam serdecznie!
Może to i dla wielu oczywiste co napiszę, ale dla mnie długo nie było, że przebaczenie moim zdaniem powinno przede wszystkim zajść na poziomie uwolnienia / wyrażenia różnych zapisanych w ciele emocji związanych z taką czy inną krzywdą doświadczoną w takiej czy innej sytuacji, jeśli tych doświadczeń na bieżąco odpowiednio nie zutylizowaliśmy / wyraziliśmy, bo sama intelektualno-intencjonalna chęć przebaczenia zdecydowanie jest niewystarczająca. Ona oczywiście może uruchomić ten proces uwolnienia / wyrażenia emocji z ciała, ale warunkiem koniecznym jest tutaj właśnie ten proces przepracowania tych zapisów w ciele. Pozdrowienia 🙂