Ważnym elementem ćwiczeń medytacyjnych są próby przenoszenia kontemplacyjnego doświadczenia na różnego rodzaju czynności codzienne, które zazwyczaj wykonujemy półautomatycznie. Jakiś czas temu pisałem o praktyce uważnego jedzenia. Oprócz wprowadzenia w życie 6 zasad, które wymieniam w tym tekście, można uczynić też z jedzenia, a przede wszystkim swoich nawyków związanych z łaknieniem i samym spożywaniem pokarmu, ćwiczenie introspekcyjne.
Introspekcja to medytacyjna sztuka zadawania sobie pytań. Ale zadawania pytań nie po to, by wymyślić lub odkryć odpowiedzi, tylko po to, by zwiększać świadomość. Po to, by wywołać pewną reakcję w swoim doświadczeniu i potem praktykować uważność tego właśnie wybrzmiewającego w nas przeżycia.
Poniżej umieszczam kilka pytań, które wybrałem (lub dodałem do) z propozycji dr Michelle May. Można je zastosować do introspekcji, pracując z osobami, które cierpią na zaburzenia odżywania (bulimię, anoreksję, kompulsywne objadanie się itd.). Prawdopodobnie nie będzie dobrym pomysłem odpowiadać na wszystkie na raz. Lepiej skup się na jednym dziale, a może nawet na 1-2 pytaniach z tego działu. Pomedytuj nad nimi. Pobądź z nimi. Nawet jeśli nie cierpisz na zaburzenia odżywania się – praca z poniższymi pytaniami może okazać się ciekawym doświadczeniem!
Dlaczego jem?
Czy jem tylko wtedy, gdy jestem głodna(y)?
Czy jem tylko wtedy, gdy zaplanowałam(em)?
Czy są jakieś myśli, emocje, sytuacje, okoliczności, które sprawiają, że jem jak nie jestem głodna(y)?
Czy zdarza mi się jeść, wtedy gdy powiedziałam(em) sobie, że nie będę? Dlaczego?
Kiedy jem?
Jak często mam ochotę na jedzenie? Dlaczego?
Po czym poznaję, że jestem głodna(y)?
Czy czuję różnicę pomiędzy głodem a ochotą na jedzenie?
(Na tym etapie po praktyce introspekcji można też popracować nad tym jakich strategii użyć, by nie koncentrować myśli na jedzeniu, gdy nie jest się głodnym oraz jak poradzić sobie z emocjami, myślami czy innymi czynnikami, które sprawią, że jemy, gdy nie jesteśmy głodni.)
Co jem?
Co jadam na co dzień?
Co spożywam, gdy jem napędzana(y) emocjami?
Czy czuję poczucie winy przy jedzeniu lub po posiłku?
Czy obawiam się utraty kontroli przy jedzenie w ogóle lub przy niektórych produktach?
Co czuje musząc rezygnować z niektórych produktów, np. ze względów zdrowotnych?
W jakich okolicznościach jem?
Czy jem, gdy moja uwaga jest rozproszona?
Czy jem szybko, nie skupiając się na smaku jedzenia czy odwrotnie – celebruję, rozsmakowuję się w jedzeniu?
Czy w zaciszu domowym spożywam posiłki w ten sam sposób jak w miejscach publicznych?
Ile jem?
Jak się czuję, gdy skończę jeść? Czy lubię to uczucie?
Czy czuję się zobowiązana(y) do zjedzenia wszystkiego z talerza?
Jakie emocje i sytuacje powodują, że się przejadam?
Gdzie inwestuję energię z posiłków?
Czy jestem aktywna(y) fizycznie?
Jak się czuję z ruchem, z ćwiczeniami?
Czy używam ćwiczeń jako kary za jedzenie lub przejedzenie się?
Czy używam ćwiczeń jako czegoś, czym mam zasłużyć na jedzenie?
Może przy okazji też przyszły Wam do głowy jakieś pytania, które będą użyteczne w Waszym wypadku. Powodzenia!
Od roku wychodząc z anoreksji (z wielką pomocą jogi), dodałabym:
– czy znam uczucie głodu?
– czy jem dość, bez niedojadania, zaspokajając głód?
– czy doznaję co trzy, cztery godziny falowania sytości i głodu?
– czy potrafię zrobić odstępstwo od swoich zasad dietetycznych?
– czy zgadzam się, że każdy produkt, w odpowiedniej ilości, jest dla mnie w porządku?
– czym są dla mnie posiłki w towarzystwie?
– ile czasu trwają moje posiłki?
– czy jem trzy posiłki i dwie, trzy przekąski dziennie?
– czy potrafię odpoczywać, by trawić?
– jak długa jest lista produktów, które uważam za szkodliwe dla mnie?
Dziękuję bardzo za dodanie paru punktów 🙂 Wszystkiego dobrego!
Wg mnie, część z tych pytań (zarówno z tekstu artykułu jak i z komentarza) podyktowana jest mitami typu: jesteśmy wszystkożerni, trzeba jeść tyle i tyle posiłków, muszę wykazywać jakąś specjalną aktywność fizyczną (bo ta którą mam na codzień jest niewystarczająca) i parę innych. Tych pytań raczej bym unikała, bo wtłaczają w „obowiązujący standard”. Natomiast podobają mi się pytania otwarte, za którymi nie stoją żadne przekonania a jedynie czysta obserwacja (np. Jak często mam ochotę na jedzenie? Dlaczego?) pozdr Aszia
Dziękuję za komentarz 🙂
Proszę pamiętać, że w zadawaniu sobie pytań, szczególnie w kontekście medytacyjnym, nie zawsze chodzi o odpowiedzi, a częściej o reakcję, która powstaje w wyniku zadania pytania. I to ta reakcja jest zasadniczym przedmiotem uważności. Tutaj trochę pisałem o tym i o rodzajach pytań: https://maciejwielobob.pl/2018/11/introspekcja-medytacja/
pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za ten wpis. Od zawsze borykam się z zaburzeniami odżywiania. Od około roku mam w głowie właśnie to pierwsze pytanie „czy jest tylko wtedy, gdy jestem głodna”.
Potrzebowałam długich miesięcy żeby odpowiedź przyszła. Nie jest łatwo nauczyć się rozpoznawać iczucie głody od chęci zjedzenia czegoś. Teraz staram się jeść tylko wtedy jak jestem głodna i zaskakująco występuje to raz, czasem dwa razu dziennie , a taka uważna obserwacja ciała, żeby rozpoznać co, kiedy i dlaczego chcę jest niesamowicie ciekawa, rozwijająca, ale też bardzo trudna…
Wiem, że przyjdzie czas na kolejne pytania, jak tylko z tym do końca się oswoję, dlatego też zapisuję sobie ten wpis w ulubionych i będę do niego wracać.
Panie Macieju bardzo dziękuję za ten wpis. Zaburzenia odżywiania to nadal, moim zdaniem, wstydliwa choroba, jak większość chorób o podłożu emocjonalnym. Wiem, bo sama choruję od 6 lat, z trudem, dopiero teraz zaczynam publicznie się przyznawać, że tak mam problemy z jedzeniem. Fakt, że po mnie nie widać. Idealna figura itp. Nikt nie domyślał się, że za tym kryje się kompulsywne objadanie się na przemian z restrykcyjnymi dietami. Na bulimię i anoreksję byłam „za mądra” (ach te podszepty ego!). Moja choroba jest wynikiem kilku czynników:
– nieumiejętności radzenia sobie z trudnymi, silnymi emocjami i stresem
– wrażliwością, która od dziecka była nazywana delikatnością, byciem miłym, ale broń boże odwagą, żeby pokonywać trudności
– źle zdiagnozowaną chorobą a przez to źle dobraną dietą, która wpędziła mnie jeszcze w ortoreksję.
Obecnie jestem w trakcie leczenia takich objawów jak chroniczne zapalenie żołądka, ryzyko wrzodów, przeciekającego jelita, co jeszcze wyjdzie zobaczymy. Nie liczę oczywiście stanów depresyjnych, lękowych, ciągłego borykania się z jedzeniem. Mam 32 lata i jak mówiłam idealną figurę a do niedawna wyłącznie uśmiech przyklejony do smutnego wnętrza.
Każda porada tego typu jak Pana porady są dla mnie niczym plastry na serce i pomagają, prócz terapii i leczenia w pokonywaniu trudności. Z serca dziękuję, a wszystkim czytelniczkom i czytelnikom życzę, żeby uważnie i z miłością siebie traktowali.
a ja.. ja.. ja też jem, ale nie ze stresu, ani z niczego ja zacytuję Terrego Pratchetta
ludzki zmysł smaku przypominał raczej uderzenie w usta przez cały świat. Był półgodzinnym oglądaniem fajerwerków we własnej głowie, zanim przypomniała sobie, że powinna przełknąć
więc co nie włożę do paszczy to mam fajerwerki 🙂 i to jest też powód..
pozdrawiam Was
Czy jestem świadomy/-a, że energia jest z jedzenia?
W jakich okolicznościach zazwyczaj jem: samotnie czy w otoczeniu innych osób?
I jakie okoliczności wybieram? Które okoliczności sycą mnie bardziej?
Czy jedzenie, sposób w jaki jem, miejsce gdzie jem, etc. może odzwierciedlać relację z bliską osobą? A jak odzwierciedla kontakt ze sobą samym?