Gdybyśmy podjęli się zdefiniowania czym jest joga, okaże się to zadaniem niełatwym. Pomijając czasem bardzo wyraźne różnice pomiędzy różnymi ścieżkami jogi, generalnie doświadczenie praktyki medytacyjnej (która jest centrum praktyki jogi) wychodzi poza sferę intelektualną i zanurza się w procesie doświadczania – czyli w sferze stosunkowo niejasnych odczuć.
Wybitny współczesny nauczyciel medytacji, dr Javad Nurbakhsh, w wywiadzie, którego udzielił dosłownie kilka miesięcy przed swoją śmiercią w 2008 roku, został poproszony o zdefiniowanie praktyki. Nurbakhsh, usłyszawszy takie pytanie, roześmiał się i odpowiedział, że gdy praktyka medytacyjna jest zdefiniowana słowami to przestaje już być praktyką medytacyjną sensu stricto. Na gruncie naszych rozważań moglibyśmy to sparafrazować w taki sposób: gdy stan jogi jest zdefiniowany słowami to nie jest już stanem jogi. A zatem tak naprawdę, by odnaleźć swoją osobistą definicję praktyki, trzeba tę praktykę podjąć.
Prawdziwie głębokie zrozumienie czym jest joga jest stosunkowo zaawansowanym doświadczeniem mistycznym. By zbliżyć się do jego zrozumienia możemy przyjąć dwie strategie. Pierwsza strategia to poszukiwanie takiej definicji, która jest możliwie najbliższa doświadczeniu mistycznemu i na tyle ogólna, by ogół osób podążających ścieżką mógł się w niej odnaleźć. Druga strategia to po prostu zdefiniowanie czym joga nie jest.
Czym joga jest?
Definicji praktyki jogi powstało wiele na przestrzeni lat. Prawie każdy bardziej znaczący nauczyciel przestawił swoje podejście. Na pewno jedną z najbardziej interesujących definicji jogi jest definicja podana przez Patańdżalego w Jogasutrach. W sutrze I.2. Patańdżali stwierdza, że “joga jest zatrzymaniem poruszeń umysłu” [yogaś cittavrttinirodhah].
Idea zatrzymania poruszeń umysłu może początkowo nie być zbyt zrozumiała, dlatego pozwalam sobie ją poniżej w uproszczony sposób przybliżyć. W filozofii jogi nie postrzega się umysłu jako swego rodzaju obiektu (materialnego lub niematerialnego), a po prostu jako aktywność, którą wykonujemy. Poruszenia umysłu (sanskr. cittavrtti) – myśli, emocje i spostrzeżenia, tworzą zapisywane w sferze dyspozycyjnej ukryte wrażenia (sanskr. samskara). Te wrażenia z kolei wyzwalają następne poruszenia i w ten sposób może dochodzić do efektu błędnego koła. Myśli i emocje wzmacniają nieświadome wrażenia, wrażenia z kolei wzmacniają konkretne myśli i emocje. Jak łatwo zauważyć, taki mechanizm, gdy jest poza świadomą kontrolą, prowadzi do stanu porównywalnego do uzależnienia lub obsesji. I tu właśnie z pomocą ma przyjść praktyka jogi.
Według jogi klasycznej najlepszym sposobem, aby usunąć niekorzystne wrażenia w sferze dyspozycyjnej, jest zastąpienie ich innymi wrażeniami, które dla odmiany będą działały uspokajająco na umysł. Dlatego właśnie istotą jogi jest poszukiwanie praktyk i przedmiotów koncentracji, które przynoszą wrażenie spokoju umysłowego. To właśnie wrażenie spokoju (samskara powściągnięcia) stopniowo usuwa ze sfery dyspozycyjnej umysłu inne, prowadzące do cierpienia wrażenia. Nie należy jednak mylić tego procesu z wyparciem, gdyż wymaga on dopuszczenia do siebie przeżyć. Samskara spokoju jest naturalnie wytwarzana przez proces koncentracji, dzięki czemu są uwalniane „stare” samskary. A gdy są uwalniane my ani ich nie wypieramy, ani nie identyfikujemy się z nimi.
Definicja Patańdżalego jest jedną z najczęściej cytowanych, szczególnie na Zachodzie, niestety często zupełnie bez zrozumienia. Pomimo, iż szkoła Patańdżalego nie przetrwała do obecnych czasów (wyparta zapewne najpierw przez szkołę Śankaracaryi, a potem przez tantryków i sufich), warto ją dobrze poznać, ponieważ chyba żadna inna linia nie pozostawiła tak uporządkowanego i zgrabnie zdefiniowanego przekazu, choćby z tego powodu, że niektóre linie przekazu wręcz programowo unikały definiowania praktyk, polegając raczej na bieżącym rozpoznaniu potrzeb ucznia w relacji nauczyciel-uczeń.
W sensie technicznym, tradycyjnie jogą określa się różnego rodzaju szkół medytacyjnych, takich jak joga przedklasyczna, joga Bhagawadgity, rozmaite linie buddyjskie, klasyczna joga indyjska, różne szkoły wedanty, tantry i sufizmu. Od XX wieku jogą też określa się praktykę asan, pozycji jogi.
Czym joga nie jest?
Na pewno nie jest rekreacją, fitnessem, ani sprytną indyjską fizjoterapią. Nie jest też metodą psychoterapii czy redukcji stresu. Z drugiej strony oczywiście pewne techniki jogi można wykorzystać do utrzymania sprawności, rehabilitacji, leczenia czy radzenia sobie ze stresem lub wręcz realizowania pewnych wątków psychoterapeutycznych, a przynajmniej psychoedukacyjnych. Natomiast celem jogi jako całości jest uwalnianie od cierpienia na poziomie, na którym nie działa już żadna konwencjonalna metoda, a zatem można by powiedzieć na poziomie najbardziej subtelnych uwarunkowań rządzącym naszym życiem, które sprawiają, że działamy automatycznie. Uwolnienia od tych uwarunkowań nie doznamy stojąc w trikonasanie, ale nie doznamy też ograniczając się tylko do formalnej praktyki medytacji, a zapominając o praktyce dokonywania zmian w naszym codziennym życiu.
O szerszym spektrum narzędzi jogi w tradycyjnym rozumieniu pisałem tutaj, a poniżej załączam krótkie wideo, na którym mówię o 3 najważniejszych znaczeniach terminu joga.
Kolejny raz słyszę o czymś zwanym jako „joga Bhagawadgity”. Czym jest ta joga? Znając dość dobrze ten tekst wiem że mówi on o kilku rodzajach jogi, czyli metodach które są – jak piszesz w tekście- „poszukiwaniem praktyk i przedmiotów koncentracji, które przynoszą wrażenie spokoju umysłowego”. Zapewne Bhagawadgita ma swój kontekst w którym została wypowiedziana, ale nie ma w tym tekście z pewnością „jednej” jogi.
No niewątpliwie Bhagawadgita wynikła z jakiejś tradycji i to pozostającej troszkę w opozycji do tego jak ówcześnie (a zatem ascetycznie lub monastycznie) joga wyglądała; i to mówić „joga Bhg” mam na myśli, pewną tradycję filozoficzną, z której Gita się wyłoniła. Tradycja bhakti, jaką my znamy, a która chyba najsilniej obecnie się odnosi do Gity jest niewątpliwie tradycją późniejszą, wynikającą z nauczania Ramanudży i późniejszych nauczycieli. Oczywiście określenie „joga Bhagawadgity” jest pewnym określeniem umownym, ale używa go chociażby Ernest Wood w „The Great Systems of Yoga”.
Świetne zdanie :uwolnienie od cierpienia na które nie działają już żadne konwencjonalne metody.no fantastyczne.uwalniajmy się
Joga, to w istocie, nauka kontroli umysłu. Kontroli układu nerwowego, przez co nasz ruch (asany) będzie świadomy również. Do tego mamy oddech (Pranayama) – kontrola oddechu = kontrola przepływu PRANY. Jeśli kontrolujemy oddech, wpływamy na dobre rozchodzenie się PRANY, i „odżywienie” nią organizmu. To ma wpływ na spokój emocjonalny i myśli, na ruch i jego płynność i skuteczność też. Jeśli kontrolujemy emocje, działania, sferę społeczną (nasz myśli, wpływ na innych, na własne emocje, sposób myślenia i brak natłoku myśli, koncentrację), to ruch też kontrolujemy.
Joga = YUJ = ŁĄCZYĆ. Wszystkie te etapy, działania, dbanie o siebie, oczyszczanie, oddech, SĄ NIEROZŁĄCZNE (POŁĄCZONE) , jak łańcuchy w ekosystemie. Dzięki jodze zaczynam rozumieć przyrodę i życie na tej planecie mocniej. Świetne teksty . Pozdrawiam serdecznie.
Małe przemyślenie na temat :”Kim jest nauczyciel jogi” – https://maciejwielobob.pl/tag/samadhi/
Często jest człowiekiem głęboko przepracowującym własne problemy, emocje, całe życie. Wszyscy myślimy, że to „święty”. Nic bardziej mylnego. Być na drodze do Samadhi, oznacza nieustannie nad sobą pracować, nie myśląc o tym by błyszczeć jak kryształ. Akceptacja własnej drogi i niedoskonałości, cierpliwość w pracy nad nimi. To esencja nauczania. Z naszej własnej praktyki biorą się najlepsze wskazówki dla uczniów. Wsparcie i rady. Pozdrawiam serdecznie!