Wiele osób na rozwojowej ścieżce niesłusznie (!) daje się przekonać, że od lęku i innych przeżyć z gatunku mniej przyjemnych, powinniśmy się odciąć, nie powinniśmy ich przeżywać. W jednym z poprzednich postów pisałem już, że kontrola nie polega na wypieraniu ani odcinaniu się od przeżyć, a na nauczeniu się przeżywania ich i kierowania w kierunku, który przynosi dla nas i dla innych pozytywne rezultaty. Z kolei w poprzednim poście pisałem o tym, że niezbędne na naszej rozwojowej ścieżce jest stanięcie twarzą w twarz ze swoim cieniem, zauważenie i zaakceptowanie tego wszystkiego, co wypieramy.

Nie tak dawno na mojej stronie na Facebooku ukazał się następujący cytat, będący fragmentem mojej wypowiedzi na temat strachu i lęku:

cytat_kazdysieboi

Tekst ten wywołał ulgę i radość u wielu osób, a u innych wzbudził niepokój czy sprzeciw. Nie chcę tu wchodzić w rozpatrywanie argumentów przeciw i dyskutowanie z nimi, robiłem to w kilku miejscach, w których post był udostępniany, wolę skupić się na istotniejszym wątku.

Otóż wielu osobom wydaje się, że gdy człowiek rozwija się to przestaje przeżywać pewne emocje. Po części jest to prawda, bo gdy umysł się oczyszcza, gdy zmniejsza się nasz poziom przestymulowania układu nerwowego, po prostu pojawia się mniej bodźców, także tych z gatunku zdecydowanie nieprzyjemnych. Gdy zwiększamy swoją uważność i działamy bardziej świadomie, mniej narażamy się na niemiłe i niezręczne sytuacje, jak również rzadziej je prowokujemy.

Ilość doświadczeń, którymi jesteśmy bombardowani się zmniejsza w toku pracy nad sobą. Natomiast to nie jest tak, że realizując się na duchowej ścieżce przestajemy czuć. Nie byłoby to zresztą znowu takie pozytywne, może miło nie odczuwać lęku, ale co z przyjemnością, zadowoleniem, radością… Zresztą czy naprawdę o człowieku, który nie czuje żalu po śmierci swojego dziecka byśmy powiedzieli, że jest rozwinięty duchowo, zrealizowany czy raczej nieludzki? Tak naprawdę jest inaczej – postępując na medytacyjnej, rozwojowej ścieżce nadal doświadczamy różnego rodzaju emocji i innych wrażeń, ale przeżywamy je w inny sposób. Przeżywamy je takimi, jakie są, nie wypierając ich, nie identyfikując się z nimi, nie dokarmiając ich, nie oceniając, nie interpretując, nie nazywając. Może pojawić się lęk czy żal, ale on nie staje się całym naszym życiem, nie odciąga nas od uważności, obecności w teraźniejszości. Nie powoduje też automatycznej reakcji, to my decydujemy jak zadziałamy, nie przeżycie, którego doświadczyliśmy.

Dlatego nie bój się bać, nie czuj się winna czy winny z tego powodu, zaakceptuj to, ale też nie identyfikuj się z tym. Po prostu ucz się przeżywać rzeczy takimi, jakie są. Pomoże Ci w tym nauka uważności, relaksu i ćwiczenie się w widzeniu dobrego w złym, a złego w dobrym. Powodzenia!

Share This