Określenie joga – jak wielokrotnie pisałem – jest niezwykle pojemne. Pomijając wiele różnych znaczeń, dla niektórych będzie oznaczać tylko ćwiczenie asan, a inni zainteresują się szerszym spektrum dziedzictwa jogi. Jednak nawet dla tych drugich często tyleż egzotycznie, co niezrozumiale brzmi określenie jednego z działów praktyki, a konkretnie pratjahara.

Czasami niektórzy kojarzą jeszcze jedno z tłumaczeń tego terminu – praktyki wycofania zmysłów, co nadal niewiele im wyjaśnia. Patańdźali w Jogasutrach pisze tak: „Pratjahara zachodzi, gdy oddzielamy zmysły od potencjalnych obiektów, by naśladowały sattwiczny stan umysłu”. Przyjmujemy zatem robocze założenie, że naturalnym stanem umysłu jest stan sattvy, a zatem lekkości, spokoju, harmonii. Ten stan może być zaburzony, gdy umysł rozprasza się, a jedną z najczęstszych przyczyn rozproszenia są zmysły, które kierują naszą uwagę na zewnętrzne obiekty. U Patańdźalego pratjahara nie była najprawdopodobniej osobną praktyką, a raczej pewnego rodzaju stanem, który ma wyniknąć z oczyszczenia umysłu w pranajamie i ma być tłem do praktyk koncentracyjno-medytacyjnych. W późniejszych szkołach rozumienie tego terminu rozwija się w kierunku nie tylko „wycofania zmysłów”, ale w ogóle medytacji uważnościowej i głębokiego relaksu.

Relaks w jodze ma kilka znaczeń: odpoczynek/ regeneracja, rozluźnienie ciała, uspokojenie umysłu. Każdy z tych aspektów jest ważny i tak naprawdę najlepiej, by wszystkie nastąpiły naraz, tak by wprowadzić nas w zupełnie neutralny (ani pasywny ani aktywny) stan ciała i umysłu. Gdy mówimy o ostatecznej formie relaksu to jest ona całkowitym porzuceniem kontroli, ale z zachowaniem uważności. Spokojnie leżymy lub siedzimy, a gdy pojawiają się jakieś doświadczenia pozwalamy im przepływać przez nas: nie nazywamy ich, nie oceniamy ich, nie wypieramy, ale też nie „dokarmiamy”. Gdy pojawia się jakaś emocja to nie staramy się jej wyprzeć, pozwalamy sobie ją przeżyć, nie nazywamy jej (nie nadajemy etykiety, stwierdzając, że to np. lęk czy gniew itp.), nie oceniamy jej, nie nakręcamy jej, ani nie pozwalamy sobie, żeby pociągnęła nas za sobą, żebyśmy się zindentyfikowali z nią, ale pozwalamy sobie ją przeżyć. Tak samo traktujemy myśli, wrażenia zmysłowe i każde inne doświadczenie.

Oczywiście wyżej opisana forma będzie dla wielu osób zbyt wymagająca, dlatego można spróbować też kilku sposobów na zrelaksowanie się, które podaję poniżej.

  • Połóż się i oddychaj brzusznie – niech z wdechem brzuch się unosi, a z wydechem wycofuje. Jeśli trudno się rozluźnić – rób wdech nosem, a wydech ustami.
  • Przyjmij wygodną pozycję siedzącą lub leżącą i delikatnie wydłużaj wydechy. Dla wielu osób będzie to działało rozluźniająco.
  • W wybranej wygodnej pozycji podawaj sobie sugestię rozluźniania kolejnych części ciała, koniecznie idąc w jakimś uporządkowanym kierunku, np. od stóp do głowy.
  • Napinaj dany miesień i po chwili zupełnie rozluźniaj go. W ten sposób popracuj z wszystkimi częściami ciała.

Warto wiedzieć, że najpotężniejszy potencjał we wprowadzaniu nas w stan głębokiego relaksu, a przede wszystkim w zintegrowaniu go z naszym życiem codziennym, ma praca z nastawieniem naszego umysłu, z oczyszczeniem go. Tradycyjnie pierwszym krokiem dla oczyszczenia umysłu jest wypracowanie postawy tolerancji, braterstwa/ siostrzeństwa i rozumienia poglądów innych. Wybitny mistyk Indii, Inayat Khan, tak pisze o tym etapie pracy: „trzeba rozpatrywać punkt widzenia innej osoby, ponieważ z punktu widzenia rzeczywistości każdy punkt widzenia jest naszym punktem widzenia. Im bardziej ‚pojemni’ się stajemy w tym względzie, tym większe urzeczywistnienie staje się naszym udziałem, tym bardziej widzimy, że każdy punkt widzenia jest właściwy. Jeśli ktoś potrafi rozszerzyć swoje rozumienie na rozumienie innej osoby, jego świadomość staje się ‚większa’, niczym świadomość 2 osób naraz. A może stać się tysiąckrotnie „większa”, gdy przyzwyczaimy się do rozumienia myśli innych osób.”
Rzeczywiście dzięki tolerancji i rozumieniu innych naprawdę uchodzi z nas wiele napięcia.

Na tym oczywiście nie poprzestajemy, musimy trenować nasze nastawienie nadal. I tutaj, jak pisze Inayat Khan, „drugim krokiem jest nauczyć się widzieć dobre w złym i złe w dobrym”, a trzecim „zidentyfikowanie się z czymś, czym nie jesteśmy” czyli po prostu nauka relaksu, koncentracji i kształtowanie umiejętności skupienia w kierunku samadhi. Jogini wierzą, że właśnie w taki sposób możemy oczyścić umysł z naszych fałszywych identyfikacji. I takiego oczyszczenia Wam życzę.

Jeśli chciał(a)byś popraktykować relaksację, którą nagrałem dla Ciebie kliknij tutaj.

Share This