Mój najważniejszy nauczyciel – murshid Karimbakhsh Witteveen (1921-2019) – oprócz tego, że był jednym z najwybitniejszych nauczycieli sufickich swojego czasu, dwukrotnym przewodniczącym International Sufi Movement (lata 80te i potem po 2012), był też profesorem ekonomii w zakresie cyklów biznesowych i polityki monetarnej. W swojej bogatej karierze zawodowej działał zarówno w nauce – był jednym z najmłodszych profesorów (27 lat) Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Rotterdamie (obecnie jest to część Uniwersytetu Erazma), najmłodszym jej rektorem (w wieku 31 lat), jak w finansach publicznych – jako senator, dwukrotny minister finansów Królestwa Niderlandów, dyrektor zarządzający Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a następnie pierwszy przewodniczący G30, a także w finansach prywatnych jako przewodniczący rady nadzorczej ING, a członek i doradca wielu innych rad nadzorczych.

W książce „Sufism in Action. Achievement, inspiration and integrity in a tough world” („Sufizm w działaniu. Osiągnięcia, inspiracja i integralność w trudnym świecie”) łączy swoje doświadczenie w praktyce i nauczaniu medytacji ze swoją wiedzą i umiejętnościami w zakresie ekonomii. We wprowadzeniu do tej książki pisze tak (a ja słyszę jego głos, gdy mówi z lekkim, żartobliwym uśmiechem pierwsze zdanie tego tekstu):

„Dziennikarze często mnie pytają w wywiadach jak można połączyć sufizm z życiem ekonomisty lub – co gorsza – ministra finansów czy bankiera. (…) Wierzę, że pieniądze nie są z natury złe. Kwestia leży tu w tym, jak, dla jakich celów i z jaką motywacją zdobywamy i wydajemy pieniądze (…). Niebezpieczeństwem [również] jest to, że pieniądze i dobra materialne mogą nas upoić, odurzyć. (…) A zatem pieniądze mogą uczynić nas swoim niewolnikiem, co oczywiście zablokuje możliwość podążania duchową ścieżką. (…) Ale pieniądze, zamiast nami rządzić, mogą nam służyć. To jest nastawienie sufiego, kogoś na duchowej ścieżce.”

Podsumowując (i nieco uzupełniając), gdy chcemy się przyjrzeć pieniądzom z medytacyjnej perspektywy, musimy rozważyć następujące sprawy:

  • Jak zdobywamy pieniądze, dla jakich celów, z jaką motywacją?
  • Jak i z jaką motywacją wydajemy pieniądze?
  • Czy pieniądze nam i wartościowym dla nas kwestiom służą czy też nami rządzą?
  • Czy pieniądze (a zatem nasz poświęcona czas i energia) podążają za tym, co wartościowe dla nas?

Zdobywanie pieniędzy: w jaki sposób, dla jakich celów i z jaką motywacją?

Sprawa, przynajmniej na etapie teorii, jest dość prosta, a nawet trąci banałem (wybaczcie!). Nasz sposób zdobywania pieniędzy, motywacja i cele, dla jakich je zdobywamy powinny być zgodne z naszymi wartościami. A zatem po pierwsze musimy te wartości znać, a po drugie starać się nie tylko w kwestiach zawodowo-finansowych za nimi podążać. Nie jest niezbędne, żebyśmy koniecznie zarabiali na swoich pasjach (a nawet dla części osób lepiej nie – ileż osób zrobiło pracę ze swojego hobby, przez co je znielubiło), ale każdy z nas ma potrzebę, by praca, którą wykonuje, miała jakiś sens i była, w naszym poczuciu, etyczna.

Tyle teoria. W praktyce problem może rodzić to, że nasz horyzont etyczny się zmienia z czasem i warto za nim nadążać, co nie zawsze jest łatwe. No i oczywiście – choć w teorii wiele decyzji jest łatwe, w praktyce wybory są dużo bardziej skomplikowane, szczególnie, jeśli nasze decyzje w omawianej materii mogą wpłynąć na dobrostan innych osób. Nie dam tu gotowych recept, bo po pierwsze ich nie ma, a po drugie uważność w zakresie finansów rodzi się właśnie w toku zadawania sobie pytań i rozstrzygania wątpliwości.

Czy dostaję odpowiednią wartość za poświęcany czas?

Pieniądze – wbrew pozorom – dla większości osób są zasobem odnawialnym, nieodnawialny w kategoriach jednostkowego życia jest czas. Problem w tym, że to właśnie nasz czas wymieniamy na pieniądze. Czy dostajemy za to odpowiednią wartość? I czy starcza nam czasu na życie? Czy zarabiamy na życie czy może urabiamy się na śmierć?

Niezależność finansowa to też wolność osobista

Ważny wątkiem, który trzeba tu poruszyć jest kwestia, że niezależność finansowa daje nam wolność osobistą i niezależność od innych osób. Wbrew pozorom nie jest to do końca związane z tym, ile zarabiamy (choć po części oczywiście też), a bardziej z tym ile wydajemy.

Profesorzy William D. Danko i Thomas J. Stanley, badacze zjawiska zamożności, o których szerzej napiszę 2 akapity niżej, podają wiele przykładów osób wysokozarabiających, którym przez ich wysokostatusowe (a więc wysokowydatkowe) życie nie starcza, przez co biorą mniej lub bardziej regularne subwencje od swoich zamożnych rodziców.

Jak wydajemy nasze pieniądze? Czy pieniądze podążają za tym, co wartościowe

Tak jak napisałem w powyższym akapicie, bardzo ważne jest jak wydajemy pieniądze. Czy to jak wydajemy podąża za tym, co nam daje życiową satysfakcję i jest dla nas ważne czy może niekoniecznie? Gdy się zastanowić to paradoksalnie rzeczy, które dla nas są priorytetowe nie wymagają pieniędzy: dla wielu z nas ważny jest „jakościowy” czas z bliskimi, możliwość oddania się swoim zainteresowaniom itd.

Matka (albo nawet babcia, jeśli za „ojca” FI uważamy Mr Money Mustache’a, młodszego od niej o jakieś 30-40 lat i działającego 20 lat później po pierwszym wydaniu jej książki) ruchu FI (financial independence – niezależności finansowej) – Vicki Robin, o której piszę jeszcze poniżej, poleca, by policzyć ile się naprawdę zarabia za godzinę swojej pracy. A zatem wziąć kwotę swojej wypłaty na rękę, odjąć od niej koszty dojazdu do pracy, koszty ubrań, których byśmy nie mieli, gdybyśmy nie chodzili do pracy, koszty obiadów na mieście, jeśli nie mamy czasu ugotować w domu, koszty opiekunki do dziecka, jeśli jest potrzebna w czasie naszej pracy, i wszelkie inne koszty, których nie ponosilibyśmy, gdyby nie praca, a następnie podzielić to przez ilość godzin pracy. Vicki twierdzi, że większość osób zarabia na godzinę około 50% mniej niż im się wydaje. Tak czy inaczej, wówczas nasze wydatki można przeliczyć na godziny naszego czasu. Czy taki a taki przedmiot albo taka usługa są warte X godzin mojego czasu?

Podsumowując – tak jak warto, byśmy poświęcali najwięcej uwagi i czasu osobom i wydarzeniom dla nas nas najważniejszych, tak samo pieniądze niech idą za tym, co stanowi dla nas wartość. Jest to w dużej mierze esencja uważnego życia i uważnych finansów.

Patrząc gdzie podążają nasze pieniądze musimy budować różne perspektywy czasowe – perspektywę miesiąca, roku, kilku lat, ale i perspektywę naszego życia w czasie, gdy już nie będziemy chcieli (lub mogli) pracować, jak również zabezpieczenie na różne sytuacje awaryjne w życiu.

Trochę „off topic”: o złudzeniach co do tego, jak wygląda finansowy sukces

Gdy wspomniałem powyżej o tym jak ważne jest ile wydajemy, trudno nie wspomnieć książki Williama D. Danko, Thomasa J. Stanleya, amerykańskich badaczy zjawiska zamożności pod okrutnym polskim tytułem „Sekrety amerykańskich milionerów” (angielski, nieco lepszy, tytuł to „The Millionaire Next Door: The Surprising Secrets of America’s Wealthy”). Autorzy przez ponad 20 lat badali osoby zamożne w Stanach, a zatem takie, których zgromadzony majątek miał minimum 1 mln dolarów, a szczególnym zainteresowaniem darzyli osoby z majątkiem o wartości 10 mln dolarów i więcej. Ku ich początkowemu zaskoczeniu okazało się, że standardowy amerykański milioner nie jeździ drogim autem, nie ma drogiego zegarka, nie mieszka w „posh neighborhood” typu Upper East Side w Nowym Jorku, nie pije drogich win, ani nie jada na śniadanie kawioru. Żyje natomaist życiem przeciętnej klasy średniej, wydając dużo mniej niż zarabia, nie zaciągając kredytów i czasami zarabiając mniej niż jego wyżej zarabiający, ale jednocześnie żyjący wysokostatusowo koledzy. Mieszka raczej w okolicy, gdzie mieszkają osoby o dużo mniejszym majątku niż on (ona) sam. Paradoksalnie mniej milionerów autorzy odnaleźli wśród wysokostatusowych zawodów typu lekarz czy prawnik, niż wśród osób, pracujących na mniej prestiżowych stanowiskach. Sama książką można przeczytać po polsku (ja słuchałem wersji angielskiej na Audible), choć w zasadzie nie ma tam wiele więcej niż napisałem powyżej.

Tak czy inaczej warto o tym pamiętać, widząc osoby lansujące się w social mediach na bogaczy przy pożyczonych z wypożyczalni (lub kupionych na kredyt) Lamborgini, i zazwyczaj próbujących nam sprzedać jakieś usługi.

Linia „wystarczy”

Uważne finanse to też świadomość tego, co jest dla nas wystarczające – w zakresie konsumpcji dóbr, doświadczeń, ale i w zakresie naszego rozwoju. Świat trochę zatracił się w ekscytacji ciągłym wzrostem, ale czy naprawdę tego potrzebujemy? Gdzieś jest linia „wystarczy”, jeśli chodzi o stan posiadania, ilość doświadczeń, styl życia. Gdy ją oszacujemy i się jej trzymamy, nie ma poczucia przytłoczenia i nie grozi nam – opisywane na początku tego tekstu przez Karimbakhsha Witteveena – upojenie się pieniądzem i możliwościami, jakie daje, jak również ciągłym jego pomnażaniem.

9 kroków do świadomych finansów wg Vicki Robin

Wspominałem powyżej Vicki Robin, którą osobiście bardzo cenię, nie tylko za jej wiedzę i spójność w zakresie „finansowej inteligencji”, ale i za świadome podążanie za wartościami i wrażliwe serce, oddane od wielu lat sprawom społecznym. Krótko mówiąc Vicki, która ma chyba w tej chwili około 77 lat, jest tą babcią, którą każdy chciałby mieć 😉 W Polsce wydano jej słynną książkę „Pieniądze albo życie” (dziękuję Wydawcy za udostępnienie mi polskiego egzemplarza, książkę znałem z amerykańskiego audiobooka, czytanego zresztą przez samą autorkę), której tytuł świadomie odnosi się do sytuacji, w której ktoś mierzy do nas z broni i krzyczy „Pieniądze albo życie”. Nikt wtedy nie rezygnuje raczej z pozostawania wśród żywych, woląc oddać swój portfel i inne kosztowności. Warto może więc przenieść tę świadomość do „wybierania życia” i w sytuacjach mniej ekstremalnych. Vicki mówi o tym, że potrzebna jest nam do tego finansowa inteligencja, integralność (spójność naszej strategii finansowej z naszymi wartościami) i niezależność. W swojej książce mówi o 9 krokach, które można wykonać w tym kierunku.

Krok 1: Pogodzenie się z przeszłością
Nie zawstydzając i nie obwiniając się, warto zacząć od zrozumienia swoich przeszłych działań i aktualnego punktu wyjścia. Ile wynosi suma Twoich zarobków? Ile pieniędzy dokładnie zarobiłeś/zarobiłaś w dotychczasowym życiu? Do czego dzięki temu doszedłeś/doszłaś? Ile wynosi wartość Twojego majątku netto (wszystko, co masz i wszystko, co jesteś komukolwiek winien/winna)?

Krok 2: Bycie w teraźniejszości – śledzenie przepływu swojej energii życiowej
Tu Vicki zachęca do odpowiedzi na takie pytania: Za jaką cenę sprzedajesz swoją energię życiową? Chodzi tu o rzeczywiste koszty, w kategoriach czasu i pieniędzy, jakie ponosisz w związku z koniecznością utrzymania swojej pracy, o których pisałem powyżej w sekcji o tym jak wydajemy nasze pieniądze. Jest to też etap śledzenia losów każdego dosłownie grosza, jaki pojawia się w twoim życiu i jaki z niego znika.

Krok 3: Na co to wszystko idzie? (zestawienie miesięczne)
Vicki doradza, by każdego miesiąca obliczać sumę swoich wydatków w każdej z kategorii (ustalonych na podstawie twojego specyficznego wzorca wydatków), a następnie obliczać sumę wszystkich swoich miesięcznych dochodów. Następnie, jak pisze: „Zamień pieniądze wydane w każdej z podkategorii na godziny energii życiowej, wykorzystując w obliczeniach kwotę twojego realnego wynagrodzenia za godzinę pracy, którą wyliczyłeś w kroku nr 2”.

Krok 4. Trzy pytania, które odmienią Twoje życie
Autorka poleca nam, by dokonując comiesięcznego zestawienia, ocenić czy proporcjonalnie do ilości wydanych pieniędzy, a co za tym idzie wydatkowanej w pracy energii życiowej czujemy się dostatecznie spełnieni, usatysfakcjonowani, jak również czy ów wydatek energii życiowej odpowiada naszemu systemowi wartości oraz głównym celom, jakie stawiamy sobie w życiu. Sugeruje też zadawać sobie pytanie o to, w jaki sposób ten wydatek mógłby ulec zmianie, gdybyśmy nie musieli pracować dla pieniędzy. Po odpowiedzi na każde z tych pytań co do każdej kategorii wydatków, Vicki sugeruje ocenić, czy wydatki powinny wzrosnąć, zmaleć czy pozostać na tym samym poziomie, żebyśmy mieli poczucie optymalnego spełnienia i satysfakcji.
To jest też krok wyznaczenia swojej „linii wystarczy”.

Krok 5: Uwidacznianie energii życiowej
Na kolejnym etapie programu, przedstawionego w książce „Pieniądze albo życie”, autorka poleca nam sporządzić dużą planszę z wykresem swoich comiesięcznych łącznych dochodów i wydatków, a następnie co miesiąc ją uzupełniać i aktualizować. Warto też od czasu do czasu się tej planszy przyglądać.

Krok 6: Ceń i szanuj swoją energię życiową – minimalizuj wydatki
Dla Vicki to nauka inteligentnego wykorzystywania swojej energii życiowej (pieniędzy), która doprowadzi do obniżenia naszych wydatków oraz zwiększenia oszczędności, a w rezultacie do poczucie większego spełnienia w życiu, wewnętrznej integralności i wierności samemu/samej sobie.

Krok 7: Doceniaj wartość swojej energii życiowej – maksymalizuj zyski
„Szanuj energię życiową, którą wkładasz w swoją pracę. Pieniądze są czymś, za co sprzedajesz swoją energię życiową. Wymieniaj je więc za możliwie najwyższą płacę, pozostają wierny swojemu systemowi wartości”.

Krok 8. Kapitał i punkt przecięcia
Krok 9. Inwestowanie w celu osiągnięcia i utrzymania niezależności finansowej.

W ostatnich 2 krokach, Vicki poleca uświadamiać sobie swój zgromadzony kapitał i jego potencjalną stopę zwrotu oraz inwestycje, by tę stopę zwrotu faktycznie uzyskać aż do momentu, gdy inwestycje będą przynosić stały dochód, który wystarczy na długofalowe zaspokajanie Twoich potrzeb.

Być może kroki te brzmią enigmatycznie, ale jeśli Was zaintrygowały – możecie skorzystać z książki Vicki (znajdziecie ją tutaj), by mieć na tacy gotowy program zwiększania swojej finansowej świadomości i integralności.

Zasady uważnych finansów wg J.L. Collinsa

Jeśli Vicki Robin jest taką babcią, jaką chcielibyśmy mieć, rozsądną, z otwartym sercem, niewymądrzającą się, nie opowiadającą „za moich czasów”, niezależną finansowo i świadomą społecznie, to J.L. Collins jest takim ojcem, jakiego wielu z nas, by chciało mieć. Opiekuńczy i troskliwy, świadomy finansowo, skupiony na rodzinie, ale zostawiający jej członkom dużą przestrzeń.

J.L. Collins ma córkę, która – gdy dorastała – niezbyt była zainteresowana jego próbami uświadamiania finansowego, więc on zatroskany czy dożyje czasu, by przekazać jej, co wie, gdy będzie tym zainteresowana, zaczął pisać listy do córki w formie bloga. Później, uporządkowane, ukazały się w postaci kultowej już książki „Simple path to wealth”. Jego ideą było uczynienie tematu jak najprostszym, by ci, którzy mają inne pasje, mogli zajmować się finansami jak najmniej, a jednak zadbać o tę sferę.

Nauczanie, które Jim przekazuje w swojej książce i na swoim blogu, można skrótowo wyrazić w następujących punktach:

1. Unikaj ludzi nieodpowiedzialnych finansowo. Nigdy za nich nie wychodź / nie żeń się z nimi, ani nie dawaj im w inny sposób dostępu do Twoich pieniędzy.

2. Unikaj specjalistów od zarządzania finansami. To Twoje pieniądze i nikt się nimi lepiej od Ciebie nie zajmie. [Komentarz MW: Większość doradców finansowych to po prostu sprzedawcy, którzy „doradzają” produkt, na który mają najlepszą prowizję, bardzo często wysokokosztowe fundusze inwestycyjne i podobne produkty]

3. Unikaj jakiegokolwiek długu.

4. Odkładaj ułamek każdej złotówki, którą zarobisz lub dostaniesz.

5. Im większy procent swojego dochodu odkładasz i inwestujesz, szybciej dorobisz się swoich „F**ck you money” (a więc pieniędzy, który pozwalają Ci innym powiedzieć „Odpieprz się”, gdybyś miał(a) być zmuszony/zmuszona do robienia czegoś, czego nie chcesz). Spróbuj odkładać 50%. Jeśli nie masz długów i innych zobowiązań, może to być całkiem wykonalne.

6. Wkładaj swoje pieniądze w szerokie fundusze indeksowe ETF takie jak Vanguard FTSE All-World UCITS lub iShares Core MSCI World UCITS. Kontynuuj dokładanie do nich. (O tym czym są ETFy dowiesz się od Marcina Iwucia lub Inwestomatu, podążania za linkami z sekcji „Gdzie szukać wiedzy”.

7. Miej świadomość, że wartość Twoich akcji / etfów będzie czasami spadała dramatycznie. Ludzie wokół Ciebie będą panikować i krzyczeć: „Sprzedawaj!” Zignoruj to. A nawet lepiej: dokup więcej ETFów lub akcji.

8. Kiedy możesz żyć ze zgromadzonych śródków – jesteś finansowo wolny.

9. Im mniej potrzebujesz – tym bardziej wolnym jesteś. Gdy dotrzesz do poziomu życia, które Cię satysfakcjonuje – zatrzymaj się, i niech Twój styl życia nie wzrasta już z kolejnymi zarobkami.

Gdzie szukać wiedzy?

Oczywiście na początku błądzimy trochę po omacku, szczególnie z wiedzą finansową, ale na szczęście obok wielu źródeł, które próbują tylko wyciągnąć nasze pieniądze, jest też wiele źródeł, godnych uwagi.

Książka „Pieniądze albo życie” Vicki Robin (w książce znajdziesz też pytania introspekcyjne, które zwiększą Twoją uważność w tym zakresie, a na angielskojęzycznej stronie Vicki znajdziesz dodatkowe materiały do studiowania tutaj)

Marcin Iwuć – Finanse Bardzo Osobiste – dobre miejsca i dla początkujących i dla średniozaawansowanych po polsku (do poczytania lub posłuchania)

Inwestomat.eu – najlepszy, moim zdaniem, polski blog i podkast na temat, ale dla osób, które mają podstawy

Blog J.L. Collinsa od „Simple path to wealth”

Mr. Money Mustache – blog „ojca” ruchu Financial Independence, w podtytule „Financial freedom through badassity” 😉

Powodzenia!

Share This