Na duchowej czy rozwojowej ścieżce oprócz rzeczy jasnych na pierwszy rzut oka, jest wiele subtelnych granic. Zarówno w samej medytacji jak i na życiowej drodze. Czasami ktoś się mnie pyta jak to rozróżnić. Nie ma uniwersalnej recepty, ale są 2 zasady, których warto się trzymać, by stopniowo zyskiwać coraz większą jasność.
1. Tam, gdzie jeszcze wszystko jest dla Ciebie w miarę konkretne i jasne, utrzymuj pewną surowość wyborów, nie relatywizuj, nie targuj się ze sobą, nie tłumacz się przed sobą itp. itd. Gdy zyskasz tę pewną (nieagresywną i nieobwiniającą) surowość, wówczas dużo łatwiej będzie dokonywać wyborów w przyszłości. M.in. dlatego wszystkie ścieżki podkreślają istotność treningu etycznego.
2. Niech prowadzi Cię intencja. Z moich obserwacji wynika, że jeśli prowadzi Cię czysta intencja i starasz się postępować w zgodzie z nią, to nawet gdy popełniasz błędy, gdy coś okazuje się błędną drogą, to stopniowo nawet subtelne sprawy robią się dla Ciebie jasne. Wyjaśnijmy to może na przykładzie z techniki medytacji, ale pamiętaj, że to samo tyczy się spraw życiowych, np. relacji z innymi. Gdy ktoś medytuje to podstawą każdej medytacji jest pewnego rodzaju stan uważnego relaksu, w którym staramy się doświadczać to, co przychodzi w pełni (sami nie wyszukujemy wrażeń, tylko przyjmujemy te doświadczenia, które same się pojawiają), dopuszczając przeżycie, nie wypierając go, nie odcinając się od niego, nie oceniając, nie nazywając go, ale też nie dokarmiając ani nie identyfikując się z nim. Z początku jednak często są wątpliwości – np. czy ja jeszcze nie identyfikuję się czy już odcinam się, czy ja jeszcze pozwalam sobie przeżyć emocję czy inne doświadczenie takim, jakie jest czy już identyfikuję się z nim, nakręcam się na nie…. To subtelne i cienkie granice, ale jeśli ktoś pracuje z intencją, żeby dopuszczać do siebie przeżycia, pozwalać sobie je przeżyć takimi jakie są, bez wypierania ani identyfikowania, to stopniowo to wszystko staje się bardziej zrozumiałe, stopniowo zaczynamy widzieć, gdzie są granice. Wiem, że współczesny instant świat trochę nauczył nas oczekiwać natychmiastowych rezultatów i gotowych rozwiązań, ale jednak na życiowej ścieżce potrzebny jest czas. I cierpliwość!
Tak jak widzę u siebie, i jak dobrze wiesz, bo znasz moją historię, to czas jest potrzebny nie tylko na życiowej, ale też tak samo tej medytacyjnej ścieżce może i nawet bardziej, bo pewne procesy wymagają często miesięcy, albo i lat pracy, aby w końcu wybrzmiały i mogły się w pełni wyrazić i wyzwolić + zostać zastąpione przez inne, bardziej zbalansowane procesy (przez procesy rozumiem tutaj pewne uwarunkowania psychiczne).
Tak, czas jest zdecydowanie kluczowy i nie da się pewnych rzeczy przyspieszyć. Dlatego np. część sufich uważa, że najważniejszą właściwością do wykształcenia na początku jest cierpliwość.