Podobnie jak tantrycy z tradycji Nathów, sufi używają do opisu pewnych doświadczeń z perspektywy mistycznej, koncepcji 3 jakości. Nazywane są one w sufizmie dżelal, dżemal i kemal. Jeśli czytaliście moją „Medytację w życiu codziennym” lub „Uważnośc w praktyce” wiecie, że aspekt dżelal wyraża siłę, moc i kreatywność natury. Z kolei dżemal reprezentuje łagodność, piękno oraz wrażliwość. Kemal to stan równowagi i harmonii, albo destrukcji i asymilacji, wynikającej ze zderzenia 2 przeciwnych sił (ale raczej destrukcji, będącej „pozytywną dezintegracją”). Oczywiście, żadna z tych jakości nie jest ani dobra ani zła, natomiast niewątpliwie może pozostawać w harmonii z tym, co akurat robimy lub nie. W związku z tym wypracowano różne sposoby, by przez odpowiednie nastawienie, koncentrację, pracę z ciałem lub oddechem, otworzyć się bardziej na przepływ pożądanej jakości.
Sufi jednak także patrzą na te 3 jakości jako 3 atrybuty Ostatecznej Rzeczywistości, czy nazwiemy ją Bogiem, Absolutem czy np. Pustością. Wówczas dżelal jest rozumiane jako doświadczenie Majestatu Boga czy boskiej Wzniosłości, a dżemal jako doświadczenie Piękna. Kemal z kolei będzie reprezentować zwieńczenie urzeczywistnienia (boskiej) doskonałości, perfekcji.
Dżemal, owa łagodność, wrażliwość, kojarzona z księżycem i jego receptywnością, reprezentuje otwartość na Piękno, jest jedną z dróg prowadzących do rozpuszczenia w miłości. Jak to przeczytamy u wybitnego perskiego poety i jednocześnie wielkiego sufiego – Dżamiego: „Miłość i piękno zawarły w przedwieczności pakt o nierozdzielności”. Z kolei dżelal daje doświadczenie potęgi i wzniosłości (Boga, Rzeczywistości), a także siły transformacji. Gdy dane nam są tylko te dwa doświadczenia bez aspektu kemal, postrzegamy je w pewien sposób dualistycznie, zauważając jedynie ich zewnętrzną formę. Zwracałem pośrednio na to już kiedyś uwagę pisząc o nauczaniu Al Ghazaliego i Al Qushayriego: ujmując dżemal i dżelal w ten sposób możemy dojść do wniosku, że Piękno prowadzi do Miłości, to Majestat może budzić bojaźń, lęk, który jak wiemy jest przeciwieństwem i wrogiem miłości. Dla mnie na „teologię lęku” nie ma miejsca w mistycyzmie. Wszak – według sufickiej tradycji – dla mistyka Bóg/Rzeczywostość jest Przyjacielem (wali, czyt. łali), w którego kochających ramionach może się zawsze schronić.
Dopiero świadome urzeczywistnienie stanu kemal przynosi integrację piękna z jednej strony, a majestatu i wzniosłości z drugiej. Zupełnie jak w tym fragmencie z „Bowl of Saki” Hazrata Inayata Khana: „Poprzez miłość, wybaczanie i służbę innym, możliwe jest uczynienie całego życia jedną jedyną wizją wzniosłego boskiego piękna„. („Bowl of Saki”, 16 października)
Równowaga to stan pomiędzy dwoma innymi a nie jeden że stanów… Niektórzy ćpają miłość odkrywając się od rzeczywistości to popularny odlot wśród rowojowców. Nadmierna emocjonalność katana jest przez Matrixa może Boga problemami że wzrokiem i dolnymi partiami ciała. Więc albo Bóg/Matrix jest popaprany albo nie lubi skrajności. Jestem sensem mam wątpliwą przyjemność odczuwania tego u siebie i innych. Więc ja bym powiedział że Bóg jest surowym.przyjacielem i potrafi …”z bańki” pociągnąć
Czyli balans kontrola vs poddanie, facet vs kobieta. Skrajności kryminalista, faszystą vs duch :))) bo puszczenie ducha i se lata jełop. Ponoć to trzeba/można przejść wg niektórych idei ale bolesne to jest
nie wiem skąd te „byki” sorry,
i jeszcze jedna analogia nogi vs reszta tułowia, bo właśnie nogi siadają (lęk pewnie) jak za bardzo w duchu/emocjach, więc na tej planecie nie da rady bez równowagi zdrowym być
i znowu dziś kolejny chyba już raz to samo odkrycie (za każdym razem mnie utwierdza tak z plusów mojej głupoty) że mięso idzie w karmę/emocje a karma emocje w połączenia, tak jakby mój duch nie chciał już siedzieć w ciele jak jem mięso :))) a jak nie siedzi w ciele nie ma ochrony i mam ezoteryczne jazdy czuję cudze charaktery boli jak się ktoś na mnie patrzy masakra
ciągnę dalej
skrajność w kontroli na dwa sposoby świadoma „samiec”, podświadoma „kobieta”
czyli „facet” po prostu niszczy/atakuje, „kobieta” niszczy emocjami „wampiryzm energetyczny” i tu najbardziej obrywają wrażliwcy czyli często rozwojowcy. to chyba faza 3 oko/karma zbiorowa chyba jasnowidzący/czujący cuda wianki, i tu pytanie czy Bóg tego sobie nie życzy czy trzeba to przejść? bo to daje wgląd w wiele zagadnień więc uczy ale boli i chyba zabija też
Ci co odlecieli w poddanie mają takie nieobecne oczy ich już nie ma w tym świecie niektórzy jogini też chyba święci niektórzy wzrok na „jak ciele na malowane wrota” , niektóre kato babcie, część wyznawców „guru” generalnie ząbiaki
więc czym jest miłość? ta końcowa definicja na początku ok równowaga a potem przechył w kierunku miłość wybaczanie
mnie matrix ćwiczy tak że zostałem nadmiernie otwarty albo otworzyło mnie ćpanie miłości otwartości, wpłynęły we mnie cudze charaktery i zdolności, ego i emocje znowu do góry, i te techniki z początku opisu czyli oddech we właściwe miejsce właściwym rytmem coraz trudniej realizować bo jakbym został poszerzony o więcej opcji więcej możliwych charakterów i bardzo trudno trafić w ten swój stan może KEMAL, ponadto rozbijają mnie ciągle duchy/egregory ludzi/miejsc jest masakra po prostu
więc się zastanawiam czy tą fazę można w ogóle realizować wśród zwykłych ludzi czy już tylko „klasztor”? bo po prostu nie da się żyć w „normalnym” świecie, czy to życie po prostu „na straty” już? :))) masz rozkminy/dane Maciek jakieś?
„Dla mnie na “teologię lęku” nie ma miejsca w mistycyzmie” „Majestat może budzić bojaźń, lęk, który jak wiemy jest przeciwieństwem i wrogiem miłości” moim zdaniem masz przechył w kierunku poddania mi Matrix dał za to wciry 🙂 bo wygląda na to że jak nadmiernie się otworzysz wpływa w ciebie cudza karma i wykręcasz kolejne kółko musisz to gów.. przerabiać od nowa. czyli jak masz miękkie serce to musisz mieć twardą dupę. Wydaje się że postawa wojownika taka Zenowska jest pożądana przez Boga/matrixa
oczywiście wielu by chciało byś przerabiał ich karmę, może Ty chcesz ją przerabiać za innych, ja nie 🙂
Wydaje mi się, że dokonałeś tu pewnej nadinterpretacji, może wynikającej z niedoskonałego sposobu wyrażenia idei przeze mnie. Generalnie przedstawiam tu ideę 3 sił, 3 jakości, która jest jedną z podstaw praktyki, szczególnie w tantrze tradycyjnej i w sufizmie. Równowaga odnaleziona między tymi jakościami nie polega na tym, że się ma po równo wszystkich, tylko, że jest się w stanie działać poprzez daną jakość w odpowiedniej sytuacji (np. słuchając kogoś będąc bardziej wrażliwym, a negocjując bardziej manifestując moc osobistą itd.). Stan kemal nie jest wypadkową jednego i drugiego. Jest odrębnym stanem, który ma zastosowanie w medytacji, ale którego doświadczenie może też zmienić doświadczenie stanów dżemal i dżelal.
Jak najbardziej kemal można zrealizować funkcjonując w normalnym życiu, nie trzeba uciekać do klasztoru. Wymaga to jednak zazwyczaj systematycznego treningu medytacyjnego.
Nie widzę w przedstawianych przeze mnie doktrynach przechyłu w stronę poddania, wręcz odwrotnie, zawsze podkreślałem również tę wysiłkową część ścieżki. Miłość nie jest poddaniem się, choć wymaga też takiej umiejętności.
Podtrzymuję moje stwierdzenie, że na teologię lęku/strachu nie ma miejsca w mistycyzmie, bo mistycyzm ma być wzniesieniem się jednak ponad tego typu impulsy.
Pozdrowienia
” że aspekt dżelal wyraża siłę, moc i kreatywność natury”
i „to Majestat może budzić bojaźń, lęk, który jak wiemy jest przeciwieństwem i wrogiem miłości.”
w sumie nie zgadzam się z tym drugim bo to tak na Łazariewa że np choroba czyli niby zło jest „karą za grzechy/niedoskonałości” więc dla grzesznych choroba jest ratunkiem przed dalszym „grzeszeniem” (ponoć nie dotyczy fazy trzeciego oka bo to faza przebudowy choroby) czyli coś jak wschodnie „dobro i zło nie istnieje” , więc lęk i bojaźń mogą być „lecznicze” dla pewnych jednostek,
więc bojaźń i lęk jest niezbędny w drodze do celu jakim jest miłość. przynajmniej mam taką nadzieję :)))
jeszcze w kwestii dżelal/dżemal te opisy pasują do jing/jang czyli „męski”/”żeński” aspekt a więc kontrola/poddanie. kontrola nie zawiera… dyskusji po prostu robi co chce przez co może i będzie wzbudzać lęk w społeczeństwie, i ta bezwzględna siła może kierować się miłością której my nie jesteśmy w stanie aktualnie pojąć
jeśli dałem tu i sobie odpowiedź czyli dostają wciry w jakimś celu to nie jestem z niej zadowolony 😉 :)))
„Wydaje mi się, że dokonałeś tu pewnej nadinterpretacji, może wynikającej z niedoskonałego sposobu wyrażenia idei przeze mnie. ”
Ty masz takie wschodnie/grzeczne podejście które nawet wyraża się w tym zdaniu nie wiem czy faktycznie na początku zakładasz że to Twoja wina może być że ja nie zrozumiałem? :), więc z mojej bardziej ostrej perspektywy Twoja perspektywa jest bardziej miękka ale to tylko moja perspektywa
masz na fejsie „dobre życie polega na podążaniu za swoim ideałem, a nie kontrolowaniu innych osób; niech każdy podąża za swoim
to jest dobre 🙂 bo to wpisuje się w naszą dyskusję kontrola/poddanie
raz. jesteś nauczycielem więc … kontrola 🙂
dwa. żyjemy w społeczeństwie relacji zależności niewolnictwa wręcz często, więc jak to było o wolności w „dniu świra” chodzi o to żeby wolność jednych nie była kosztem wolności innych” więc żyjemy w społeczeństwie gdzie samokontrola/ideały jednych jest odbierana kontrolą/ideałami innych więc kontrolujesz albo jesteś kontrolowany nie ma lekko w tym świecie, to utopijny ideał ja też jestem utopijnym idealistą, więc można sobie zadać pytanie czy zacząć kontrolować innych? czy być kontrolowanym? społeczeństwo to ograniczenia i wyzysk
wracając do tematu kontrola/poddanie życie robi się nudne w tym świecie :))) chcąc zrealizować ideały mistrzów należało by spalić ten świat…tak parę razy przynajmniej :)))