Być może ranna podróż do pracy pociągiem, tramwajem, autobusem czy metrem nie jest Twoją ulubioną częścią dnia. Być może daje znać o sobie senność, może jest tłoczno lub duszno. Czasami dają się we znaki drażniące zapachy, hałas, cudze rozmowy przez telefon i powiadomienia z messangera, korki i dłużący się czas. (Z drobną modyfikacją poniższą praktykę możesz także zastosować stojąc w kolejkach.)
Nie odcinaj się, nie dystansuj od tych przeżyć. Schowaj komórkę, zamknij książkę czy gazetę, wyłącz muzykę i ściągnij słuchawki. Chwilę zanurz się w aktualną sytuację, pozwól sobie doświadczyć wszystkiego, co aktualnie czujesz: komfortu i dyskomfortu w różnych postaciach. Nie oceniaj ani nie nazywaj pojawiających się doświadczeń. Nie zwracaj uwagi na jeden bodziec, daj sobie doświadczyć całości.
Zamknij oczy. Zwróć uwagę na swój oddech, obudź jego świadomość na poziomie ciała i psychiki. Poczuj co przynoszą wdechy i co zabierają wydechy. Skup się na swoich odczuciach aktualnej sytuacji na poziomie ciała, emocji, zmysłów… Daj sobie doświadczyć dźwięków, które słyszysz (nie etykietując ich), miarowego stukotu tramwaju czy pociągu lub dźwięków jazdy autobusu, tego jak Twój środek lokomocji się zatrzymuje, wysiadają i wsiadają pasażerowie itd. Nie nazywaj tego, co czujesz czy słyszysz, nie oceniaj, po prostu daj sobie to przeżyć bezpośrednio.
Jak masz trochę więcej czasu możesz przez kilka do kilkunastu minut kultywować w sobie przyjazne nastawienie, pełne akceptacji, życzliwości, a może nawet miłości. Wobec siebie i wobec innych. Posłuchaj jakie życzenie do siebie samej/samego wypływają z Twojego serca i wypowiedz je w myślach, np. Obym miał(a) się dobrze… Obym był(a) bezpieczna/y… Obym był(a) spokojna/y… etc. Po każdym życzeniu, które się pojawi pozostań chwilę w uważnej ciszy, pozwalając, by przez 1-2 minuty wybrzmiewało w Tobie… Następnie z życzliwością skieruj uwagę na osoby wokół Ciebie i skup się na życzeniach do nich, które wypływają z Twojego serca. Niech te życzenia staną się pewnego rodzaju nośnikiem życzliwości, przyjaznego nastawienia, dobrej woli dla innych pasażerów, np. Oby moi współpasażerowie mieli się dobrze… Oby czuli się bezpieczni i pewni siebie… etc. Po każdym życzeniu, które się pojawi pozostań chwilę w uważnej ciszy.
Następnie wróć jeszcze do świadomości oddechu i uważności siebie w tym miejscu i czasie. Powoli pozwól, by uwaga wracała do świata zewnętrznego, otwórz oczy, ale pozostań nadal uważna/y. Nie aktywizuj zmysłów, pozwól, by wzrok i inne zmysły powoli dostosowały się do świata zewnętrznego. Zachowaj w sobie medytacyjny spokój i uważny kontakt z rzeczywistością, jak również gotowość do nieoceniającego przyjmowania pojawiających się przeżyć.
…spróbuje…to wydaje się proste jeśli nie dzieje się nic konkretnego. Ale gdyby np ktoś znienacka uderzył mnie łokciem w głowę, albo ktoś zaczął kląć albo poczulabym nieprzyjemny zapach…trace uważność, serce zaczyna bić jak oszalał, pojawiają się etykiety…
Powodzenia, może obędzie się na początku bez ekstremów. A jak wyćwiczymy się w łatwiejszych sytuacjach to i te trudniejsze będą dla nas bardziej znośne i mniej wytrącające nas z równowagi!
Pytanie – po co sobie cokolwiek „wkręcać”. Po co zajmować się tym, co nasz umysł samoczynnie filtruje. Po co zmuszać się do aktywności, której umysł nie chce tak intensywnie przeżywać? Po co w ogóle chcieć takich rzeczy?
Ja znam odpowiedź, po co. Z nudów, żeby się czymś zająć. Żeby poczuć się lepiej.
A ja nie chcę czuć się lepiej przez jakieś wmawianie sobie, że potrzebuję czegoś, czego zapewne nie potrzebuję.
To jest dla mnie uważność. Uważam na swoje potrzeby, uważam, żeby się nie oszukiwać i nie chcieć czegoś, czego nie potrzebuję 🙂
Z bardzo prostego powodu: ponieważ nieprzeżycie w pełni doświadczeń, które stają się naszym udziałem, staje się później naszym bagażem, który nosimy. Po co nosić ze sobą tak nieistotne rzeczy. I chyba nie do końca zrozumieliśmy się dobrze o co chodzi z uważnością, być może nie wynika to wystarczająco jasno z samego tego wpisu. Uważność nigdy nie jest wkręcaniem się w to, co nasz umysł samoczynnie filtruje, ani zmuszaniem się do aktywności. Jest stanem, w którym pozwalamy sobie doświadczać wszelkich przeżyć, ale nie identyfikujemy się z nimi. Proszę spojrzeć np. na ten wpis: https://maciejwielobob.pl/2016/09/uwaznosc-2-bledy/
Poza tym pamiętajmy – jeśli jakaś praktyka nie jest dla nas użyteczna to jest po prostu nie stosujemy. To tylko narzędzie, jak nie potrzebujemy młotka to też go nie stosujemy.
pozdrawiam serdecznie 🙂
Sorry, ale twierdzenie, że nieprzeżycie stania w kolejce w pełni albo jazdy kolejką (bez zagłuszania tego szkodliwego dla zdrowia harmideru dobrą muzyką) – staje się potem naszym bagażem, to dla mnie szczyt oszukiwania się, „coachingu” i ogólnie nic przemyślanego.
Nie, tak nie jest. Własnie bardziej nosimy ze sobą to, że nie słuchamy dobrej muzyki i nie czytamy dobrych książek.
To obciąża ludzi bardziej – moim zdaniem. Niedbanie o swoje potrzeby. Te głębokie. O których możemy nie wiedzieć.
Nie uważanie na nie. Na wewnętrzne, prawdziwe, ważne potrzeby.
Ja dobrze wiem, czym jest uważnośc, nie potrzebuję tłumaczenia 🙂
No właśnie o to mi chodzi,. Dla kogo niby wczuwanie się w hałas w kolejce lub obserwowanie brudnego przedziału w pociągu miałoby być użyteczną praktyką?
Wydaje mi się, że to WYDUMANE PROBLEMY PIERWSZEGO ŚWIATA. A może i drugiego. 🙂
Sorry, no uważam, że to trochę coś jak coaching. „Wkręcanie” ludziom/sobie, że potrzebujemy czegoś, czego nie potrzebujemy.
Po co nosić ze sobą tak nieistotne rzeczy, jak trening jakiejś uważności? Nie każdy jest nieuważny.
Powiedziałbym, że każdy (albo prawie każdy) właściwie JEST uważny. Od naszej uwagi zależy to, czy poruszamy się nie zawadzając o rzeczy lub to,c zy zareagujemy odpowiednio szybko na atak.
To jest uważność. Nie obserowanie hałasu.
P.S. Wydaje mi się, że w dzisiejszym świecie problemem jest zacieranie się granic pojęć.
Wydaje mi się, że to jest właśnie tego przykład.
Pojęcia powinny być precyzyjne, a jeżeli nie są, to trzeba nakreślić kontekst i precyzyjnie wyrazić, co się ma na mysli.
Bez tego ślizgamy się w mentalnej sraczce (sorry).
Pytanie: dlaczego sugerować komukolwiek, że potrzebuje jakiegoś treningu. Na podstawie własnych potrzeb i ich obserwacji? To niedorzeczne.
A może kto inny, komu coś sugerujesz, potrzebuje właśnie odpoczynku od ciągłego „trenowania się” albo sprawdzania się? Niektórzy ludzie chorobliwie starają się być perfekcyjni.
Może człowiek jest doskonały taki jaki jest? Czemu rozpowszechniać wirusy memetyczne, jak religia albo wdrukowywać komuś, że czegoś potrzebuje.
Przecież każdy zna swoje potrzeby. A jeśli nie zna, to widocznie „tak mu lepiej”.
Janie, nie bardzo wiem co komentujesz, bo na pewno nie mój tekst i nie mój komentarz. Przypisujesz mi tezy, których nie zamieściłem ani w tekście ani w komentarzu. Wręcz odwrotnie – pisałem wyraźnie, że technika jest tylko narzędziem i nie stosuje się narzędzi jak nie potrzebujesz. Jak również nie ma żadnych wątpliwości, że kwestia dbania o swoje potrzeby jest kluczowa. Nigdzie temu nie zaprzeczyłem. Nie bardzo rozumiem Twoje poruszenie, jakoś mam wrażenie, że próbujesz mnie obarczyć winą za nieprawidłowości w rozwoju osobistym. Może warto przeczytać o czym jest tekst i potem komentować, bo przecież nie chodzi o dyskusję o czymkolwiek, o dyskusję dla dyskusji. Jeśli znasz moje inne teksty czy książki to wiesz, że jako jeden z niewielu podkreślałem zawsze istotę kompleksowości oddziaływań, istotę potrzeb i odniesienia do wartości. Pozdrawiam!
Pan Jan chyba w ogóle nie zrozumiał o co chodzi w tym tekście. Czytając wpis mam wrażenie, że pisała go osoba sfrustrowana, nie umiejąca się pogodzić z tym, że ktoś ma inny punkt widzenia lub proponuję inne rozwiązania. Mam wrażenie, że zupełnie nie wie czym i po co jest uważność mimo, iż napisał, że wie. Wiedzieć, a rozumieć to dwie różne rzeczy. Można się z czymś nie zgadzać. Każdy ma takie prawo, ale to co działa na jednych nie musi działać na innych. Nikt jej nikomu nie wpycha na siłę, to nie jest żaden coaching, do którego tak usilnie próbuję to Pan podciągnąć. Jeśli Pan się z tym nie zgadza, to proszę tego nie stosować. To propozycja dla osób, które tego potrzebują. Ale po wpisie widać, że tylko Pan ma na to monopol : „Własnie bardziej nosimy ze sobą to, że nie słuchamy dobrej muzyki i nie czytamy dobrych książek.” A kto powiedział, że Pan Maciej nie czyta książek w pociągu/tramwaju, czy chociażby ja, mimo, że sam praktykuję uważność. Jest wiele sposobów na radzenie sobie z bagażem codziennych wydarzeń. Uważność to jeden ze sposobów. O to chodzi w tym tekście.
Dzieki bardzo za przypomnienie .. Uwielbiam wpisy ktore przypominaja mi o rzeczach o ktorych wiemy ale czesto o nich w natloku spraw zapominamy ….
Osobiscie czesto slucham muzyki i czytam ksiazki w drodze do i z pracy ale sa momenty kiedy poprostu jestem w danej chwili.
Gdy tylko zaczalem stosowac ta „technike” okolo 1-2 lata temu zaczalem dostrzegac budynki, pomniki przyrody i tego typu podobne rzeczy ktorych nie zauwazylem przez poprzednie 4 lata pokonywania tej samej trasy.
W momencie gdy zaczela wzrastc moja uwaznosc i obecnosc – malala flustracja i wszelkie negatywne odczucia ktore towarzyszyly podrozowaniu do pracy odplywaly a dzis moge smialo powiedziec ze podrzo do rpacy jest czyms dla mnie pozytywnym. chciala wlasnie na posiadanie czasu tylko dla Siebie.
Od kiedy w drodze rano i popołudniu doświadczam bez odsuwania czegokolwiek, czuję się spokojniej. Jest to bardziej inspirująca podróż.
Dzięki za ten wpis Maćku.
W ten weekend byłam w Paryżu. Było wszędzie tysiące ludzi, a zwłaszcza w metrze. Każdy zmęczony i zamknięty, a może i schowany w książce, w telefonie, w muzyce.. Zdecydowana większość wyglądała na sfrustrowanych, złych, ze tu są.
Każdy w swoim świecie, a mimo to w jednym wagonie.
I ja tez.
A dziś rano,
Olśnienie! Kobieta, bardziej potrzebująca niż cygański grajek wczoraj. Mówiła coś do tych ludz, do mnie tezi. A oni jej nie widzieli i nie słyszeli. Schowali się. Ona Nie istniała. Obojętność.
Było to przerażajace. Moja córka, młoda kobieta, sama się na tym złapała. Wzruszyła i łzy same pociekły.
I dziś wieczorem znajduje Twój post o uważności w transporcie.
O jak go rozumiem, przeżywszy właśnie co to doświadczenie.
Dziękuje Ci
Dziękuję za wartościowe uzupełnienie. Uważność jak najbardziej się przekładać na kontakty międzyludzkie, także te z bliskimi osobami. Pozdrawiam 🙂
Czasami stosuję te techniki w pracy, kiedy ogarnia mnie senność. Na 5 min. przełączam się w tryb czuwania, tak opisane jest tekście. Dobre ćwiczenie na koncentrację, samokontrolę no i dobry relaks. Pozdrawiam.