Stosunkowo często dostaję pytanie: „gdzie najlepiej zrobić kurs nauczycielski”. Odpowiedź na tę kwestię – moim zdaniem – jest bardzo prosta, i wcale nie chodzi o to, że u mnie 😉
Otóż uważam, że jeśli ktoś chce rozwijać się w jodze (i w zasadzie w każdej innej dziedzinie też) to powinien po prostu znaleźć swojego mentora, który się tym zajmuje i która jest kimś godnym zaufania i inspirującym. I już nasz kontakt z tym mentorem wyznacza dalsze kroki działania, być może on sam nas przygotuje do bycia nauczycielem, a może wskaże jakiś konkretny kurs. Mentor nie musi być osobą, która mieszka w tym samym mieście, może mieszkać po drugiej stronie Polski albo w innym miejscu w Europie. Istotne jest, żebyśmy mogli mieć z nim stosunkowo regularny kontakt w różnych formach, może być nawet czasem osobisty, a czasem wirtualny, mailowy, telefoniczny. Istotne, żebyśmy mogli zadać mu swoje pytania i uzyskać odpowiedź, podzielić się swoimi wątpliwościami i otrzymać wsparcie psychiczne i merytoryczne w razie potrzeby.
Hmmm, no tak niby odpowiedź prosta. Ale w praktyce zawsze wychodzi inaczej. Powiedzmy, że znalazło się tego mentora, ale po jakimś czasie okazuje się, że ten człowiek nie jest tym za kogo się podaje. Nie żyje wg zasad, których uczy. I gdzie tkwi problem, w uczniu czy w nauczycielu?
Oczywiście, masz rację. Moja odpowiedź daje nam punkt, gdzie zastartować, ale możemy trafić różnie. Ale cóż, ścieżka rozwojowa w pewnym sensie polega na popełnianiu błędów i wyciąganiu z nich wniosków. Na pewno można częściowo zweryfikować nauczyciela przed podjęciem u niego nauki i uważam, że każdy uczeń to powinien zrobić, pisałem o tym odrobinę tutaj: https://maciejwielobob.pl/2015/04/dobry-zly-nauczyciel-jogi-medytacji/
pozdrawiam serdecznie