Wizualizacja jest częścią wielu technik pranajamy i medytacji. Co warto wiedzieć, gdy jest dla nas bardzo trudna?
1. Każdy umie wizualizować (a nawet nieświadomie to robi!).
Oczywiście są osoby, które mają dużą łatwość w tworzeniu obrazowych wyobrażeń i tacy, którzy doświadczają całkowitej bezsilności przy próbach wizualizacji, ale w rzeczywistości wszyscy umiemy wizualizować, co więcej w pewnych sytuacjach robimy to. Praktycznie każdy z nas doświadczył sytuacji, kiedy to po bardzo trudnym dniu zamyka oczy, żeby zasnąć lub pomedytować i zamiast tego „wyświetlają mu się filmy” z nieprzyjemnych zdarzeń tego dnia. To jest nic innego jak wizualizacja, tylko niekontrolowana przez nas. Poświęcając czas na celowe ćwiczenie tej umiejętności, każdy może osiągnąć w niej biegłość.
2. Najłatwiej wizualizować coś dającego delikatną poświatę (np. płomień świecy).
Swoją naukę wizualizowania warto zacząć od koncentracji wzrokowej na płomieniu świecy lub małej, słabej żaróweczce. Po paru minutach wpatrywania się zamykamy oczy i próbujemy zwizualizować przedmiot koncentracji. W wypadku płomienia lub światełka jest to o tyle łatwiejsze, że zazwyczaj zamykając oczy doświadczamy swego rodzaju powidoku, który nieco ułatwia dalsze wysiłki w tworzeniu wyobrażenia.
3. Jeśli trudno Ci wizualizować, zaangażuj inne zmysły, a nawet emocje, skojarzenia i wspomnienia, które są związane z wizualizowanym przedmiotem.
Dla osób, którym trudno stworzyć wizualne wyobrażenie czasami pomocne bywa przywołanie emocji czy wspomnienia związanego z przedmiotem, który chcemy wizualizować. Czasami łatwiej jest zacząć od wywołania w sobie odczucia, że się przebywa w wizualizowanym miejscu lub z wyobrażanym przedmiotem i potraktowanie tego jako punkt wyjścia do wizualizowania.
Pamiętaj, żeby się nie poddawać – według wielu psychologów praktycznie jedynym czynnikiem, który czyni mistrza jest odpowiednia ilość celowego ćwiczenia!
Jak miło. Teraz wiem co to jest, gdy w savasanie widzę przed oczami, z wielkimi szczegółami i idealnie ostrymi kolorami, piękne miejsca, w których nigdy nie byłem.
Moim zdaniem, samo słowo wizualizacja nie powinno być brane zbyt dosłownie. Oczekiwanie, że nasz przedmiot wizualizacji pojawi się nam przed zamkniętymi oczami jakby był wyświetlony w ekranie telewizora lub w kinie prowadzi tylko do nie potrzebnej frustracji i zakłóca sam proces koncentrację (zwłaszcza na początku). Ważne jest aby być w stanie utrzymać samo wyobrażenie naszego przedmiotu być na nim skoncentrowany i nie oczekiwać że zacznie on nam się pojawiać. Z czasem nasze wyobrażenie może przybrać formę pełnej, wręcz namacalnej, wizualizacji. Należy pamiętać, że to głęboka koncentracja sama w sobie jest ważna a nie tworzenie wizji i nieświadomym zatapianiu się w nich.
Należałoby jeszcze wspomnieć o zjawisku zwanym hipnagogia (http://pl.wikipedia.org/wiki/Hipnagogi), bardzo często mają miejsce w relkasie/siawasanie/medytacji/w trakcie zasypiania, a które często jest mylone ze świadomą wizualizacją.
Kiedyś przeczytałem taką przypowieść (nie znam źródła więc piszę z głowy :)) o uczniu mnicha, który strasznie skarżył się swojemu Guru że nie potrafi medytować, bo myśli cały czas go rozpraszają, nie jest wstanie się na niczym skoncentrować i w ogóle jest ciężko. Guru na to powiedział mu tylko: „Praktykuj dalej, to minie”.
Uczeń wziął słowa Guru do serca, wrócił do swojej wioski i praktykował. Mijały lata, Guru zaczął się niepokoić o ucznia, gdyż ten przestał przychodzić po jego nauki. Wybrał się do wioski ucznia i spotkał go siedzącego pod drzewem medytującego. Guru przerwał mu medytację pytaniem jak sobie radzi z praktyką. Uczeń „cały w skowronkach” opowiada mu jaki to wspaniała wizja pojawia mu się w trakcie medytacji, obok niego pojawiają się aniołowie trąbiący w złote rogi, nad głową latają mu białe gołębie, w oddali widzi przechadzającego się Shiwę po przepięknych ogrodach… „Guru to jest takie wspaniałe” – kończy uczeń. Guru zadumał się i odpowiedział „Praktykuj dalej, to minie”.
Dzięki wielkie Jarku za doskonałe uzupełnienie mojego tekstu. Co do przypowieści – bardzo ją lubię i kilka razy przytaczałem ją na swoich warsztatach. Pozdrowienia!
Świetny artykuł Macieju 😉
Dzięki Dawid! 🙂
Dla mnie temat jogi/medytacji jest czymś nowym, nie zwracałem też nigdy uwagi na znaczenie tych słów wizualizacja/wyobrażenia. Wydawało mi się że zwykłe wyobrażenia są tym samym co wizualizacje, jednak wyobrażeń nie można ujrzeć tak dokładnie jak obraz z TV, czy oglądanie zdjęcia. Te spontaniczne wizualizacje, czy to np. po męczącej pracy, czy to podczas odpoczynku słuchając muzyki, zawsze miałem za wrażenia z pogranicza snu, hipnagogia. Gdybym nie trafił na ten temat, to dalej bym tak błędnie myślał, że wyobrażenia to wizualizacja. 🙂
Temat zachęcił mnie do małej próby, ale bez wpatrywania się przez parę minut w płomień świecy. To dla tego że byłem trochę zmęczony i nie chciałem kombinować. 😉 Wyobraziłem sobie świece i starałem się na niej i płomyku skupić. Po chwili przypomniała mi się sytuacja kiedy widziałem płomień w ciągu dnia, był on z zapalniczki. W tym momencie pojawił się dwukrotnie błysk światła, spróbowałem jeszcze raz, wracając do wyobrażenia świecy/płomyka. Ponownie przypomniał mi się widok płomyka z zapalniczki, ale tym razem ujrzałem duży buchający płomień na tyle wyraźnie jakbym go widział z otwartymi oczami. Jednak te wrażenie było na ułamek sekundy, więc dla mnie wizualizacja nie była by czymś łatwym.:)
To i tak całkiem nieźle poszło, niektórzy widzą tylko ciemność 😉
Chciałbym kiedyś zobaczyć taką całkowitą ciemność, łatwiej by się w tedy zasypiało. 😉 Ale to chyba jest niemożliwe, nawet gdy wejdziemy do całkowicie ciemnego pomieszczenia to widzimy tysiące/miliony kolorowych światełek, obojętnie czy mamy otwarte czy zamknięte oczy. Czasem przez światło pod zamkniętymi powiekami trudno jest zasypiać, raz gdy tak nie mogłem spać, zacząłem myśleć o kolorach i udało się by światło zaczęło przyjmować taki kolor o jakim myślę. Czerwony, niebieski, zielony, żółty/złoty który był najbardziej jasny a zarazem zaczynały lepić się ze światełek/powstawać zarysy jakiś przedmiotów. Czasem hipnagogii powstają same, jakby przelatujące obłoki lub okręgi światła, co do samego światła pod powiekami, to czasem chciało by się nic nie widzieć, czystą ciemność by łatwiej zasypiać. 🙂
A ja tam zawsze widzę ciemność i każda próba, celowej wizualizacji kończy się ciemnością. Dlatego najłatwiejsza dla mnie jest medytacja polegająca na tzw. patrzeniu w ciemność. Oczywiście jeśli uda się oczyścić umysł z natłoku myśli. Ale może faktycznie spróbuję ze świeczką i otwartymi oczami, i wykorzystam powidoki.
Czy każdy musi wizualizować? Teresa z Avila, katolicka święta, doktor Kościoła, wielka mistyczka, napisała, że nigdy nie potrafiła sobie niczego wyobrazić.Nie przeszkodziło jej osiągnąć najwyższych mistycznych szczytów.
Oczywiście, że nie każdy 🙂