Ponieważ temat podejmowania decyzji wraca stosunkowo często bumerangiem w moich rozmowach z uczniami, dziś dwa słowa o tym istotnym elemencie praktyki, który jest jednym z ważniejszych aspektów przenoszenia siły z praktyki na realne zmiany w życiu codziennym.
Często w rozmowach z moimi uczniami pojawia się temat lęku lub oporu przed podejmowaniem decyzji. Osoba, które nie podejmuje decyzji w określonym obszarze swojej praktyki lub swojego życia, często racjonalizuje to w następujący sposób: „Gdy podejmę decyzję, ograniczam się, zabieram swoją wolność i ograniczam się tylko do jednej możliwości”.
Otóż jest zupełnie odwrotnie. Po pierwsze nasza wolność może objawić się dopiero w momencie podejmowania wyboru,a konkretnie w tym, że po pierwsze mamy taką możliwość, aby dokonać wyboru między czymś a czymś, a po drugie mamy zdolność i siłę, aby taką decyzję podjąć.
Po drugie to wcale nie jest tak, że gdy decyzja nie zostanie podjęta to mamy pełne spektrum możliwości… Gdy nie podejmujemy decyzji to też wybieramy. Wybieramy nijakość, która zabija nasze możliwości.
* * *
W rzeczywistości podejmowanie decyzji jest chyba najbardziej istotnym elementem w praktyce jogi/ medytacji. Rozwój, kierujący nasz do wyższych hierarchii celów, może odbywać się tylko w oparciu o podejmowanie decyzji. Warto pamiętać o jednej rzeczy, by faktycznie podejmowanie decyzji w naszym życiu i praktyce działało transformacyjnie, a nie budziło naszego zawodu. Otóż gdy podejmujemy daną decyzję, to każde działanie wykonane potem i każda kolejna decyzja musi być poprzedzone pytaniem: „Czy to przeszkadza w realizacji mojej decyzji, czy może pomaga?”. Oczywiście jeśli chcemy, by nasze decyzje miały moc sprawczą, takie działanie możemy podjąć tylko, jeśli wspomaga lub przynajmniej nie przeszkadza w realizacji naszej decyzji.
Ciekawe medytacyjne ćwiczenie w podejmowaniu decyzji znajdziesz tutaj.
czasem problemem jest nie brak decyzji, czy niemoznosc jej podjecia, lecz karabinowe serie decyzji, ktore mozna by wczesniej przemyslec. nie wiem w sumie co gorsze 🙂
Możesz dać jakiś konkretny (może być dosyć uogólniony) przykład, bo nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi? Pozdrawiam.
Hipotetycznie mógłbym zostać kosmonautą, ale dopóki nic w tej sprawie nie uczynię, to pozostaję w stagnacji teoretyzowania, więc jest to bardzo złudna wolność i możliwość wyboru. Poza tym popełniając błędy (lub gdy wydaje mi się, że je popełniam, co wcale nie jest oczywiste w krótkiej perspektywie czasu) otrzymuję kolejne możliwości podjęcia decyzji, a że nie zawsze takich jak sobie wyobrażałem, to już inna sprawa. Uważna i pełna praktyka pozwala wyeliminować z procesu podejmowania decyzji przynajmniej część złudzeń.
Po prostu – myślę, że czasem problemem jest, nie brak decyzji, co jej pochopność, brak przemyślenia, takie intelektualne adhd. Konieczność bycia ciągle zdeklarowanym, dookreślonym, jakimś. Można się wpakować taką postawą czasami w większy kłopot niż przy postawie asekuracyjnej czyli bezdecyzyjnej :)Poruszyłeś ten problem w drugiej części tekstu.
@Piotrek – dzięki za komentarz, w zasadzie sam mógłbym się podpisać po tym, co napisałeś. Co do błędów to już kiedyś pisałem, że to naturalna część procesu uczenia się, procesu rozwoju…
@plica – tworzenie ciśnienia w jakiejkolwiek dziedzinie nie stwarza odpowiedniej przestrzeni na pozytywną zmianę, natomiast powiem, że w rozmowach z uczniami częściej stykam się ostatnimi czasy z obstrukcją decyzyjną niż podejmowaniem pochopnych decyzji. Zresztą czasami te dwie sprawy się łączą, ktoś nie może podjąć decyzji i czuje olbrzymi ciśnienie,a by podjąć działanie z powstałego napięcia podejmuje serię bezsensownych decyzji, wynikających np. z lęku przed czymś.
Wybaczcie, ale do końca sierpnia prawdopodobnie nie będę odpowiadał w czasie rzeczywistym 🙂 na Wasze komentarze, ponieważ albo prowadzę kursy wakacyjne albo sam jadę na wakacje. Jakieś półtora tygodnia zaledwie jestem w Krakowie 🙂
Pozdrawiam serdecznie z Glichowa…
Chętnie czytam Pana teksty z racji na głębokość refleksji i prostotę przekazu. Chciałabym Pana prosić o doradzenie z innej sfery.
Mam na myśli temat kupowania mat. Szukałam w necie ewentualnych wpisów Pana o matach, ale nie znalazłam. Zachęcam do wypowiedzenia się na ten temat, bo zależy mi na Pańskiej opinii. W świecie reklamy trudno mnie, laikowi, oddzielić ziarno od plew 🙂
Jedni mówią o danej macie że jest antypoślizgowa, drudzy wręcz przeciwnie. Zależy mi na dobrej macie, bo stworzyłaby ona realne i stałe miejsce praktyki jogi.
Pozdrawiam serdecznie!
@Claudia – Dziękuję za miłe słowa o moich tekstach. Co do maty do praktyki asan – ja sam używam maty Komfort I i uważam, że najlepsze maty na polskim rynku to Komfort (I i II) oraz Planet Sadhany. Niestety też zauważam spadek jakości w produkcji mat – np. mój stary Komfort I sprzed jakiś 10 lat jest lepszy od nowych „Komfortów”. Tyle mogę powiedzieć w tym temacie 🙂
P.S. Proszę się do mnie zwracać po imieniu…
Pozdrawiam
Dzięki wielkie! Teraz już pewniej wyruszę na łowy 🙂
Dobrego dnia