Katolicki mistyk, o. Thomas Merton (który w „Źródłach kontemplacji” pisze: “Jestem głęboko zaimpregnowany sufizmem”, a kiedy indziej (w liście z X 1966) żartobliwie zauważa: „Jestem największym sufim w Kentucky, choć muszę przyznać, że nie mam tu zbyt dużej konkurencji”), w swoich wykładach o sufizmie, mówiąc o skazanym na śmierć za herezję wielkim sufim Mansurze al-Haladżu, podkreśla, że to, co w rzeczywistości jest najgłębszą afirmacją Boga czy boskości, bywa odbierane jako najgorsze bluźnierstwo.
Droga duchowa oczywiście nie musi być drogą człowieka religijnego, możemy praktykować duchowość poprzez obowiązkowe wypełnianie swojej dharmy, bezinteresowne działanie, filozoficzny umysł itp. itd, lecz gdy ktoś podąża drogą (wewnętrznej) religijności na duchowej ścieżce, to musi wiedzieć, że droga do wiary prowadzi przez wątpliwości, niewiarę, „herezje”. Dopiero za religijnością, która powstanie w wyniku przejścia przez herezję, bluźnierstwo, wątpliwości, stoi odpowiednio mocna siła wiary, która może nas poprowadzić na Ścieżce.