Martin Luther King Jr., ikona walki z niesprawiedliwością powiedział dokładnie rok przed swoją tragiczną śmiercią w kazaniu w Riverside Church, napisanym we współpracy z Vincentem Hardingiem: „Nadchodzi czas, gdy milczenie jest zdradą. […] Prawda zawarta w tych słowach pozostaje ponad wszelką wątpliwością, a jednak misja, do której nas wzywają jest najtrudniejsza.”

Wielu z nas doznało wykluczenia czy niesprawiedliwości z jakiegoś powodu: płci, statusu materialnego lub społecznego, orientacji seksualnej itd. Patriarchalna kultura (do tego nastawiona na wyzysk ekonomiczny), pozostawiła ślad w każdej i każdym z nas. Ślad, którego możemy być świadomi lub nieświadomi. Gdy jesteśmy go świadomi, to jesteśmy na drodze do niestosowania przemocy. Gdy rezygnujemy z tej świadomości, niewątpliwie będzie dokładać więcej cegiełek do cierpienia swojego i innych istot.

Ostatnio, między innymi w tym filmie, mówiłem o tym, że społecznym wyrazem miłości – tak ważnej dla nas na duchowej ścieżce – jest sprawiedliwość. Sprawiedliwość, w sprawie której trzeba podnieść głos, w sprawie której trzeba porzucić owo milczenie, które jest – jak powiedział nam dr King – zdradą. Przede wszystkim zdradą siebie.

Oczywiście miłość może zataczać większe i mniejsze kręgi. I rzeczywiście – kultywując ją musimy wyjść z punktu, w którym jesteśmy, a więc najpierw pielęgnować miłość do najbliższych, później do ludzi, z którymi czujemy jakąś wspólnotę ducha. Ale ten niegasnący strumień miłości musi się przelewać dalej i dalej, rozlewać na kolejne kręgi istot, bo inaczej staje się martwy. Podobnie jest z tym specyficznym strumieniem miłości, jakim jest sprawiedliwość. Tak, walka o sprawiedliwość dla siebie jest ważna, walka o sprawiedliwość dla grupy wykluczonych z tego samego powodu jest istotna, potrzeba nam solidarności, ale musimy również przestać milczeć w sprawie niesprawiedliwości, która osobiście nas ani naszych bliskich nie dotyczy. Dlatego tak ważne, by mężczyźni walczyli o równe traktowanie kobiet, by heteroseksualiści stanęli po stronie osób nieheteronormatywnych, by biali walczyli o prawa mniejszości etnicznych, by osoby czujące się bezpiecznie finansowo, stanęły po stronie wykluczonych ekonomicznie, by niewykluczeni edukacyjnie stanęli w obronie praw edukacyjnych tych wykluczonych, by ludzie stanęli w obronie praw zwierząt itd.

Jak jednak to zrobić by nie eskalować przemocy? A może to są już czasy, gdy rewolucja jest niezbędna? Gdy jest społeczną formą dezintegracji pozytywnej? Nie ma na to ogólnej recepty. Ale wiele duchowych ścieżek podpowie nam, że istotna jest intencja. Czy ta intencja jest nastawiona przemoc czy odwrotnie, na usunięcie przemocy? Czy to intencja dharmiczna, podążająca za naszą powinnością, za tym, co powinno być zrobione, powiedziane itp. czy nie? W pewien sposób jest to proste. Pytanie jednak na ile dobrze znamy swoje motywy. Czy zbadaliśmy – jak doradzają sufi – swoje motywy, a później motywy swoich motywów?

Niech jednak gąszcz pytań nie zaszyje nas w wątpliwościach i prowadzeniu ze sobą mentalnej gry! Już czas, by mówić o sprawiedliwości dla potraktowanych niesprawiedliwie. Najwyższy czas! Poza tym, prawdziwie poznajemy się tylko w działaniu!

Share This