Gdy układamy zajęcia jogi (i oczywiście nie tylko jogi) musimy je planować w pewnym porządku. Nie możemy zaczynać od dobierania środków praktyki (np. konkretnych asan i winjas), jeśli nie wiemy z kim pracujemy, jakie ma potrzeby, i jakie z nich wynikają cele.
Kto i jakie ma potrzeby?
Pierwszą kwestią jest z kim pracujemy i jakie ta osoba czy grupa ma potrzeby.
Cele ogólne
Z potrzeb wypływają cele. Nie ustalajmy celów na podstawie własnej ideologii, tylko na podstawie realnych potrzeb uczniów (których też nie powinniśmy mylić z zachciankami).
Cele operacyjne/szczegółowe
Gdy postawimy cel ogólny, dobrze jest go zoperacjonalizować czyli napisać jaki efekt będzie doświadczał uczeń/uczniowie po zajęciach. Przykład celów ogólnych i wynikających z nich celów operacyjnych w dalszej części artykułu.
Okoliczności, które mogą wpłynąć na realizację tych celów
Musimy też uwzględnić pewne okoliczności, które mogą wpłynąć na sposób realizacji celów. Np. inaczej będziemy uwalniać ból pleców u kobiety w ciąży, a inaczej u kobiety, która nie jest w „błogosławionym stanie”. Inaczej pracujemy z osobą w wieku 20 lat, a inaczej z 60-latkiem. Inaczej rano, inaczej wieczorem. Inaczej w trakcie menstruacji, a inaczej w innej części cyklu. Itd…
Środki
Dopiero po poznaniu potrzeb, wiedzy jakie mamy cele i jakich efektów naszej nauczycielskiej pracy oczekujemy, jak również na podstawie znajomości czynników, które mogą nam pomóc lub przeszkodzić w realizacji tych celów, możemy dobierać środki: określone techniki (czyli np. w jodze/terapii jogą określony dobór asan, dynamiki/statyki, sposobów i rytmów oddychania etc.). Więcej o tym jak działają różne elementy w asanach pisałem już tutaj.
Taksonomia celów
Za tzw. taksonomią ABC B. Niemierki, cele mogą dotyczyć wiadomości i umiejętności.
Cele związane z wiadomościami dzielą się na: zrozumienie materiału i zapamiętanie materiału.
Cele związane z umiejętnościami są również dwojakie: zastosowanie wiedzy/umiejętności w sytuacjach typowych oraz zastosowanie wiedzy/umiejętności w sytuacjach problemowych.
Przykłady operacjonalizacji celów
Przykład 1.
Cel ogólny: Uwolnienie dolnych pleców od bólu.
Cele szczegółowe: Uczestnik zajęć [po zajęciach] nie odczuwa bólu pleców (albo zminimalizował ból pleców o przynajmniej 20%). Uczestnik zajęć zna krótką sekwencję, którą może zastosować profilaktycznie. Uczestnik zna zasady siedzenia i poruszania, które pozwolą mu w przyszłości uniknąć urazu.
Przykład 2.
Cel ogólny: Rozluźnienie napiętego ciała.
Cele szczegółowe: Uczestnik zajęć czuje się rozluźniony i spokojny. Uczestnik zajęć wie jak wykonać oddychanie brzuszne. Uczestnik zajęć zna przynajmniej 1 technikę relaksu.
Jak widać po przytoczonych powyżej przykładach, cele szczegółowe już stosunkowo jasno pokazują nam jakie środki powinniśmy wybrać. Powodzenia!
Pewnie czasem też warto za cel operacyjny postawić sobie jaką docelowo grupę chcemy głównie prowadzić – że np młodzież, czy osoby starsze czy kobiety w średnim wieku itp, i pod tym kątem niejako przygotowywać zajęcia, szczególnie te początkujące i ogólne, gdzie jest spora rotacja i często duży rozstrzał wieku i potrzeb, więc de facto jedynie pewne uśrednienie tych potrzeb jest możliwe, bo przecież ciężko się do wszystkich na raz dopasować, chociaż oczywiście można sugerować, żeby ktoś robił czego więcej jeśli czuje możliwość, a ktoś mniej, a ktoś nie robił czegoś w danym przypadku, itp. itd.
Fajne by było jeszcze rozwinięcie tematu odpowiadającego na pytanie: „jakie potrzeby ma grupa”.
Jeśli pracujemy z indywidualną osobą, to łatwiej zapytać, ale też dostrzec nauczycielowi potrzeby ucznia. Jednak, gdy pracuję z grupami, to sytuacja nie jest tak prosta. Czy pytać każdego ucznia o potrzeby (i kiedy?), czy obserwować grupę i samemu wyciągnąć wnioski – podejrzewam, że obie te rzeczy. Jednak, gdy grupa jest zróżnicowana, to jak z tego wybrnąć? Dla przykładu, na standardowe zajęcia jogi na poziomie ogólnym przychodzą osoby: 30latkowie i 60latkowie, osoby zmęczone po całym dniu pracy fizycznej oraz te po pracy umysłowej, osoby o większej i mniejszej świadomości ciała, większych i mniejszych zakresach ruchu, osoby poszukujące wyciszenia oraz osoby, które potrzebują się pobudzić. Takie sytuacje zdarzają się bardzo często, znacznie częściej, niż gdy grupa jest na podobnym poziomie. Czy nauczyciel ma „uśredniać” potrzeby grupy, czy też wybrać jeden/dwa cele, które będą najlepsze dla większości osób, czy też tak umiejętnie/mistrzowsko poprowadzić zajęcia, że wszystkie osoby będą miały okazję, aby ich potrzeby zostały uszanowane (no i czy jest „recepta” jak to zrobić)? Druga sprawa, to pytanie: kiedy planować zajęcia? Zdarza się, że planujemy w domu, znając naszą grupę i np. wiedząc, że zazwyczaj lubią zajęcia energetyczne i to dobrze na nich działa. Ale przychodzimy na zajęcia, patrzymy na ich zmęczone miny i mówią, że „to był ciężki dzień/tydzień”. Będąc „tu i teraz” należałoby schować do kieszeni swój plan i otworzyć się na najbardziej bieżące potrzeby grupy. Doświadczając takich sytuacji, czysto życiowych i nieprzewidywalnych, często zastanawiam się nad zasadnością wcześniejszego planowania zajęć. Z mojego doświadczenia wynika, że zarówno planowanie, jak i spontaniczność są dobre. Temat ważny i coraz bardziej mnie zastanawia. Właśnie w ten weekend jadę na warsztat z układania sekwencji jogi z Anią Brzegową z Joga Fusion, bardzo jestem ciekawa, czego się dowiem. Dziękuję też Maćku Tobie za ten wpis i do zobaczenia 7 grudnia w Wejherowie. 🙂
Myślę Magdo, że nie zawsze to wyjdzie idealnie i każdemu się nie dogodzi. W czasach kiedy jeszcze uczęszczałem na zajęcia jogi, prowadząca na każdej praktyce zadawała pytanie do wszystkich, o to jakie są potrzeby. Potem na podstawie tych informacji dobierała odpowiednie “ćwiczenia”. Dlatego nie zaszkodzi spytać, raz że nawiązujesz lepszy kontakt z grupą, a dwa że w trakcie sama będziesz wiedzieć, w jakim kierunku podążać. Myślę, że intuicja jest tu równie ważna. Planować można, ale to może oznaczać pewien stres, wyczuwalny przez ćwiczących, w przypadku kiedy realia okażą się zupełnie inne. Pozdrawiam.