W wielu szkołach medytacyjnych, na pewnym etapie duchowej ścieżki zwraca się dużą uwagę na kultywowanie tzw. właściwości serca czyli właściwości, które są związane ze służbą sobie i innym, np. akceptacji, przyjaźni, współczucia, miłującej dobroci, tolerancji, cierpliwości, wdzięczności itp. Kultywujemy je zarówno z powodów etycznych, jak i psychologiczno-mistycznych. A mianowicie, gdy kultywujemy jakąś właściwość serca to minimalizujemy szansę doświadczania właściwości przeciwnych. Gdy kultywujemy miłującą dobroć czy miłość – nie ma w nas zbyt dużo miejsca na lęk, gdy kultywujemy wdzięczność – nie ma przestrzeni na niezadowolenie, gdy kultywujemy współczucie – minimalizujemy koncentrację na sobie itd.
Nie ma lepszych i gorszych, czy ważniejszych i mniej ważnych, właściwości serca. Jednak niektórzy sufi zalecają, by pierwszą z właściwości serca, nad którą się pracuje była cierpliwość. Jest to związane z tym, że cierpliwość daje nam wolność. W jaki sposób? Otóż cierpliwość ma 2 aspekty: wytrzymałość (zdolność do zniesienia cierpień, niewygód na swojej drodze) oraz wytrwałość (zdolność do odroczenia efektu naszego działania). Wytrzymałość sprawia, że jesteśmy wolni od bycia uwarunkowanym karą, a wytrwałość daje nam wolność od bycia warunkowanym nagrodą. Jednak, wszystko pójdzie dobrze tylko wtedy, gdy wytrzymałość (i po części też wytrwałość) nie będą uzyskane kosztem utwardzenia swojego serca, obudowania się pancerzem, który pozornie chroni nas przed przykrościami, a tak naprawdę odbiera czucie, a co za tym idzie, odbiera żywotność. Dlatego trzeba pamiętać, że cierpliwość jest właściwością serca. Właściwością serca, która ma w sobie i akceptację, i współczucie i miłującą dobroć (także do siebie), a także mądrość.
Mądrze, ładnie, prosto
Będę to czytać kilka razy
Bo może wtedy dbanie o siebie stanie się łatwiejsze….
To takie troche „Katolickie”, ze cierpietnicze, oczywiscie rozumiem i akceptuje idee nie przywiazywania czyli nie same „fiolki” , ale matrix/bog/system/egregor zdaje sie byc lajza i kiedy wlacza Ci ten mistycyzm to chyba chce zrobic z ciebie cierpietnika. Podsumowanie fajne choc ja bez marchewki nie planuje…, Ten swiat jest przyczynowo skutkowy , jesli matrix chce zrobic ze mnie mistyka cierpietnika to predzej zobaczy mnie w „piekle” bo to w sumie to samo co mistyczne dowcipy powaznie chorego matrixa/boga/egregora czy innej panujacej cholery…:)))
Jak na co dzień ćwiczyć swoją wytrwałość i wytrzymałość?
Ale gdzie tu cierpiętnictwo? Przecież nikt nikogo nie zachęca do poddawania się cierpieniu, a do wzmacniania się w cierpliwości. Trudności i tak nas spotykają, ale może właśnie albo cierpień albo być cierpliwym i uczyć się od nich, podchodząc do siebie ze współczuciem.
Wspolczucie/otwarcie jest zdaje sie ciemna strona „rozwoju” i medytacji. Bo generuje odczuwanie cudzych emocji/chorob. A inni czesto sami sobie wygenerowali cierpienie/zla karme. Wiec pojawia sie pytanie czy tzw mistrzowie celowo nie chca wepchnac do tego bagna/karmy zbiorowej? I po co? To kojarzy mi sie bardziej z KK anizeli z blisko/daleko wschodnia filozofia, tzn podejscie ratowania „zagubionych duszyczek” bo faze „karmy zbiorowej z kolei opisuje daleki wschod. Wiec na pewnym etapie „rozwoju” niby dazac do Boga/Prawdy/ zaczynasz go nienawidzic. Lazriew/Gurdijeff/Marvel/Matrix/filmy z Carreyem opisuje te zjawiska. Nasz zywot na tej planecie jest dosc schematyczny. I po pewnych doswiadczeniach zadajesz sobie pytanie po co byl mi ten rozwoj? I czy ten „Bog” musi byc takim zlamasem? 🙂 i jeszcze czy po smierci dostane obiecane 174 dziewice 😉 bo sa pogloski ze sie juz koncza ,;)
Przyznam, że nie bardzo nadążam za Pana tokiem myślenia i zdecydowanie się z nim nie zgadzam.
1. Współczucie jako ciemna strona rozwoju? To co jest tą jasna?
2. Myli Pan współczucie z najniższą formą empatii – empatią emocjonalną. Już w empatii kognitywnej ani tym bardziej w Golemanowskim „empathic concern” nie ma odczuwania cudzego cierpienia w takiej formie jak Pan opisuje. Współczucie jest zdecydowanie bliżej tych dwóch „nieemocjonalnych” rodzajów empatii, ale nimi nie jest. Współczucie wynika z czego innego – z określonego doświadczenia poznawczego, podszytego nieprzywiązaniem.
3. Żadna ścieżka medytacji nie rozpatruje wrażliwości w oderwaniu od nieprzywiązania.
4. Kwestie, które Pan pisze o „wpychaniu w czyjąś karmę” pokazują, że prawdopodobnie nie bardzo Pan rozumie ideę karmy/karmana, a w każdym razie w jej wschodnim rozumieniu (za Łazariewa nie biorę odpowiedzialności, dla mnie to obrzydliwy facet). Karma(n) to czyn z całym jego ciężarem gatunkowym. Dla większości ścieżek, poza dżinizmem, kluczowa w wytworzeniu określonego karmana jest intencja. Jakże można kogoś wepchnąć w czyjąś intencję?
5. Nie jestem w stanie zrozumieć pokrętności rozumowania w zdaniu, że jakoby dążąc do Boga zaczyna się go nienawidzieć. Być może mam małą fantazję, ale nie jestem w stanie sobie wyobrazić.
6. Co do przytoczonych nazwisk zestawienie jest dziwne. Łazariew to dla mnie obrzydliwa postać i nie jest żadnym atorytetem duchowym. Najciekawszą pracę z wymienionych wykonał Gurdżiejew, ale końcówka jego życia nie była zbyt chwalebna, pomijając już wcześniejsze wątpliwości, bo niektóre elementy jego doktryny są naprawdę ciekawe i inspirujące. Marvel/Matrix/filmy z J.Carreyem jako autorytet duchowy? No proszę! Oczywiście warto się uczyć z każdego doświadczenia, ale być może wtedy lepiej przedstawiać to konkretne doświadczenie niż powoływać się na autorytety, szczególnie tak mocno wątpliwe.
7. Reszty rozumowania nie komentuję, gdyż trudno komentować jakieś zestawienia nauk duchowych i przesądów religijnych. Czy to naprawdę coś ma wspólnego z tematem dyskusji? Oczywiście można komentować o czymkolwiek, tylko po co…
Rozmawiamy o współczuciu więc na temat, nie zgadzamy się nie pomiędzy sobą. Tylko Pan nie rozumie moich i innych ludzi doświadczeń. Ja ich za bardzo też nie rozumiem stąd pretensje mam do”Boga” że stworzył system jaki stworzył. Albo że pozwala tworzyć system takim jaki on jest. Rozbije mój wywód na kawałki bo już mi się zawiesił tel 2 razy a nigdy tego wcześniej nie robił :))) marnując mój czas
Z Łazariewa wziąłem tylko to co można potwierdzić w rzeczywistości, nie jego „astralne” nie moralne odloty on sam opisuje że wraz z rozwojem je odrzucał. Łazariew opisał min jakie negatywne cechy charakteru skutkują jakimi chorobami czyli karma/grzech. Poza tym napisał o współczuciu coś takiego: jeśli cierpienie jest przyczyną błędnych uczynków/grzechów czyli karmą to współczucie jest/może być formą sprzeciwiania się Bogu/systemowi jego wymierzonej lekcji grzesznikowi.
Do boga mam pretensję min o to że obdarzył mnie tym jak Pan je nazywa współczucie emocjonalne o które się nie prosiłem i jest zupełnie sprzeczne z moim umysłem.
Kiedy doświadczasz sytuacji w których dzieją się rzeczy jak w Matrixie czyli są ci wgrywane jak w Matrixie programy/cechy np współczucie emocjonalne, pozytywne też się zdążają czyli dostajesz jakąś zdolność manualną której nie ćwiczyłeś, to Twój świat się wali 🙂 i okazuje się min że filmy na pozór komediowe czy fantastyczne są w rzeczywistości opisem duchowych doświadczeń oczywiście przerysowanych i ujętych w jakąś ramę/metaforę min Matrix używa dosłownie wgrywania jak w komputer danych. Tego oczywiście nie da się zrozumieć i zaakceptować do puki się tego nie doświadczy. Dla tego Osho pisał by się tymi doświadczeniami nie dzielić. Auto analizę sobie zrobię chciałbym chyba by świat był przyczynowo skutkowy bo gdy przestał taki być to mnie to prawie zwariowało :)))
Więc świat zdaje się być min na Łazariewa przyczynowo skutkowy a gdy osiągasz pewien poziom może zrozumienia może dyscypliny a może po prostu co tam w gwiazdach zapisano albo co jakiś niby Bóg sobie wymyślił generalnie świat robi sobie z ciebie niezłe jaja, nawet z gościa dość twardo stąpającego po ziemi chce zrobić wrażliwą dziewczynkę :))) a za 5 min tępego Alfę. O tym Marvel min też. Więc o prawach w tym świecie by jeszcze można napisać że jest ten tzw przekaz bezpośredni tylko że możesz coś dostać od mistrza tak samo jak od jakiegoś trola gdy masz fazę otwarcia.
W kontekście rozwoju więc medytacje i otwarcie należało by raczej stosować w środku głębokiego lasu z dala od trolli.
Osho drwił z „mnichów w klasztorach” pytanie czy słusznie? Czy można żyć w świecie kiedy Matrix robi z ciebie „mnicha” wśród troli? Mi się nie udaje
Miało być „jeśli cierpienie jest skutkiem błędnych uczynków/grzechów”
„kultywujemy współczucie – minimalizujemy koncentrację na sobie itd”
tu dziala „fizyka” niestety, z kim przystajesz takim sie stajesz, nie kultywujesz/koncentrujesz sie na sobie kultywujesz/koncentrujesz sie na innych.
zaciera sie granica/bariera, skoro ten swiat tak dziala to trzeba wiedziec ze kultywowanie tego w pozytywnym otoczeniu cie poprawi a w negatywnym zniszczy
Fizyka!
Dziękuję za uzupełnienia i dojaśnienia. Po nich wnoszę, że rozważa Pan ścieżkę duchową bez komponentu odpowiedzialności. Tak się nie da, bo odpowiedzialność jest początkiem duchowej ścieżki. Obwinianie siebie czy innych jest przeciwieństwem odpowiedzialności.
Jeśli chodzi o ostatni komentarz dotyczący współczucia to nadal Pan tu myli współczucie z empatią emocjonalną, jak również nie uwzględnia Pan, że do etapu współczucia/właściwości serca przechodzi się trening – jak to nazywają sufi – nafs (ego), więc nie ma tego zagrożenia patologicznej utraty granic.
ja skupiam sie na prawdzie i prawach rzadzacych tym swiatem, a nie na sztywnych sciezkach, choc one maja/moga miec bardzo duza wartosc szczegulnie w tym swiecie z malym szacunkiem do „religi” „sciezek”, wiec staram sie byc religijny choc nie przynaleze do rzadnej
„to nadal Pan tu myli współ-czucie z empatią emocjonalną”
współ-czucie nie wiem kto tu myli etymologie tego slowa ale nie ja
https://en.wiktionary.org/wiki/empathy
moze w jezyku polskim brak odpowiednika slowa ktore chcialby Pan uzyc z Pana tradycji ale to slowo jest jednoznaczne, a jezeli licza sie intencje… 🙂 to czy bog zrozumie te niescislosci?
co do komponentu „odpowiedzialnosci” to wlasnie Pan urzywa niedoprecyzowanych stwierdzen ktore doprecyzowuje Pan gdy je przytaczam, gdyby chciał być Pan odpowiedzialny to od początku używał by Pan stwierdzenia współczujmy – bez przywiązań(pytanie kto to zrozumie? 🙂 )
ale to jak powiedzieć? I jaki to będzie miało wydźwięk? WSPÓŁCZUJMY BEZ WSPÓŁCZUCIA!!!
ja bym chyba jednak „rzucił kamieniem” 😉 to może mieć zdecydowanie lepszy aspekt wychowawczy (nauka potwierdza) od przerabiania cudzej karmy.
I tu chyba jest pies pogrzebany w naszym podejściu „do spraw” moje jest bardziej „męskie” a Pana bardziej „kobiece”, podobno Żydowski Bóg jest … dość konkretny muszę z nim pogadać jak obieca…. niech stracę nawet jedna Fajna dziewica z nie za dużą ilością karmy to się dogadamy :)))
oczywiscie szanuje ludzi misyjnych ale trzeba ich mocno przeswietlac
„Obwinianie siebie czy innych jest przeciwieństwem odpowiedzialności.”
Nie wiem jaki rodzaj analizy Pan tu przeprowadzil „Bog” obwinia i karze grzech/karma.
oczywiscie znane mi sa rozwojowe „rozkminy” czyli nie rozprawianie o winie np. a ustalenie i eliminowanie skutkow w kazdym przypadku
ale kiedy „Bog” bawi sie w „rozpraszanie karmy”/dzielenie cudzej karmy byc moze nauczyciele tacy jak Pan robia to samo przez namawianie do WSPÓŁ-CZUCIA to ja wysylam temu zjawisku KARME! :))) co nie oznacza ze to zadziala jam jest tylko puch marny , ale nie lubie byc robiony w konia nawet przez „boga”!!! nierozpoznawanie zjawisk to slepota, a ponoc jak na gorze tak i na dole
„Tak się nie da, bo odpowiedzialność jest początkiem duchowej ścieżki”
wg danych z wielu tradycji zdaje się że Bóg choć go nie lubię obdażył mnie „zaufaniem” skoro serwuje mi to co mi serwuje
to w kontekscie mojego miejsca na mojej ścieżce
brzmi bufoniasto i pysznie ale takie mogą być dane
Pozdrawiam i na najbliższy miesiąc dość duchowości idę rzucać kamieniami 😉 w okno Boga
Wracamy do tych samych punktów, więc to chyba już czas na zamknięcie tematu. Na koniec raz jeszcze powtórzę: współczucie to nie to samo co empatia.
pozdrawiam
„… ja skupiam sie na prawdzie i prawach rzadzacych tym swiatem, a nie na sztywnych sciezkach,…”
„… Kiedy doświadczasz sytuacji w których dzieją się rzeczy jak w Matrixie czyli są ci wgrywane jak w Matrixie programy/cechy np współczucie emocjonalne,… ”
„… wg danych z wielu tradycji zdaje się że Bóg choć go nie lubię obdażył mnie “zaufaniem” skoro serwuje mi to co mi serwuje…”
„… Wiec na pewnym etapie “rozwoju” niby dazac do Boga/Prawdy/ zaczynasz go nienawidzic…. ”
Wszystko zależy, jaki „rozwój” prowadzisz i dokąd zmierzasz. Jesteś kowalem swojego losu, masz wolną wolę. Jak zapewne wiesz, są trzy rodzaje prawdy. Którą Ty wyznajesz?
Dziękuję, ta klarownie ujęta definicja byla odpowiedzią na moje dzisiejsze wewnętrzne pytanie.
Cieszę się bardzo, że mogłem być narzędziem, przez które przyszła odpowiedź 🙂 Swoją drogą to ciekawe zjawisko – gdy sformułuje się w nas pytanie, to odpowiedź prędzej czy później znajdziemy! 🙂