Niektórzy chcą widzieć ścieżki duchowe jako antyintelektualne, ale nie jest to prawda. Duchowość jest nie tyle przeciwko intelektowi, co po prostu przekracza to, co intelektualne. Ale żeby coś przekroczyć (a nie przed tym uciec czy to ominąć), to trzeba to najpierw rozwinąć.

Zwróćmy uwagę, że największy z nauczycieli sufickich – Ibn Arabi był największym intelektualistą swoich czasów, a wielki mistyczny poeta Dżelaluddin Rumi – zanim został derwiszem – był wykładowcą i uczonym. Amir Khuszrau, suficki nauczyciel i wielki mistyczny poeta Indii, władał kilkoma językami, stworzył nowe gatunki muzyczne i literackie oraz ponoć był wynalazcą tabli i sitaru, a do tego historykiem. Śankara – twórca doktryny adwajtawedanty – zdobywał nowych uczniów zwyciężając ich w dysputach, a Krishnamacharya – „ojciec współczesnej jogi” – był uczonym we wszystkich tradycyjnych indyjskich filozofiach (posiadał 6 tytułów równoważnych współczesnemu zachodniemu doktoratowi). Z kolei najbardziej cenieni tybetańscy lamowie zdobywają tytuł gesze, który w teologii buddyjskiej traktuje się jako odpowiednik doktoratu.

W toku duchowej ścieżki nie mamy stać się bezmyślni, a raczej intelekt (jak również emocje) ma(ją) się stać sługą Ducha, sługą Miłości. A lepiej mieć rozgarniętego sługę, żeby nie narobić sobie kłopotów!

Share This