Stosunkowo mało znaną postacią na Zachodzie (także wśród zachodnich sufich) jest niezmiernie popularny i powszechnie czczony w Pakistanie suficki poeta Abdul Wahab Farouqi, bardziej znany jako Saczal Sarmast. Jego przydomek oddaje do pewnego stopnia jego podejście do ścieżki, ponieważ „Saczu” oznacza w języku sindhi tyle co „prawdomówny”, „wypełniony prawdą”, a „Sarmast” w sindhi i urdu oznacza „ekstatyczny” (szczególnie w kontekście mistycznego uniesienia). Saczal Sarmast można by przetłumaczyć zatem jako „Mistyk Pełen Prawdy”, „Prawdomówny mistyk” lub – jak to czyni się chyba najczęściej – jako „Ekstatyczny Święty Prawdy”.
Saczal Sarmast żył w latach 1739-1829 w miejscowości Daraza w prowincji Sindh w obecnym Pakistanie. Wcześnie osierocony przez ojca, był wychowywany przez wuja, który był szanowanym w okolicy pirem (przewodnikiem duchowym) i którego dziś znamy pod nazwiskiem Pir Khawadża Abdul Haq I. Wuj został także jego duchowym nauczycielem, a nawet teściem. Przyszły mistyk poślubił jego córkę, która niestety zmarła dwa lata po ślubie, a on nigdy już ponownie nie ożenił się. Do końca życia mieszkał i nauczał w Darazie, gdzie postawiono pośmiertnie jego mauzoleum i gdzie do dziś żyją jego następcy (Sadżada Naszin), będący jednocześnie opiekunami mauzoleum. Swoją mistyczną poezję pisał w 7 językach: arabskim, sindhi, saraiki, pendżabskim, urdu, farsi (perskim) i beludżi. Stąd przydomek Szair-e-Haft Zaban (poeta 7 języków). Jako mistyk był radykalnym zwolennikiem doktryny wahdat al-wudjud (jedności Rzeczywistości) Ibn Arabiego i piewcą doktryny mistycznej miłości.
* * *
Gdy w 2013 roku ukazała się moja książka „Psychologia jogi” wiele osób mówiło lub pisało mi, że zdaniem, które z jej treści najbardziej utkwiło im w głowie, było: „Poglądy nie mają mocy transformacyjnej, a doświadczenie — tak!” Pomimo, że tematyką tej książki była oczywiście joga klasyczna, to na pewno na jej treści (a już szczególnie na tym zdaniu) odcisnął się mój suficki trening i praktyka. Bo – spośród różnych szkół mistycznych/jogicznych – szczególnie sufi nie pokładają wiary w ową transformacyjną moc poglądów. Hazrat Inayata Khan pisze: „Im ktoś mądrzejszy się staje, tym bardziej jest skłonny zaprzeczyć swoim koncepcjom, ideom. Im ktoś ma mniej mądrości, tym bardziej kurczowo trzyma się swoich idei. W najmądrzejszej osobie jest gotowość poddania się. A najgłupsza osoba nigdy nie ustąpi, zawsze gotowa twardo bronić swoich racji. Dzieje się tak dlatego, że mądra osoba potrafi porzucić swoją myśl, a głupiec jest przywiązany do niej. Dlatego właśnie nie zostanie mądry, ponieważ sztywno trzyma się swoich koncepcji, dlatego nie może zrobić postępu.”
Sufi Amir Khuszrau, najwybitniejszy poeta Indii, pisze: „Jestem poganinem i czcicielem Miłości: nie potrzebuję religii […]”, a wspomniany na początku tego tekstu Saczal Sarmast bardzo radykalnie rozwija ten wątek, pisząc wyraźnie: „Twoim pierwszym obowiązkiem [na ścieżce] jest porzucić wiarę, niewiarę (…) i wszystkie religie”. Porzuć wiarę i niewiarę, porzuć wszystko co zewnętrzne, nie podążaj niczyimi śladami, niech prowadzi Cię jedynie Miłość. Bądź derwiszem, fakirem, tym, który porzucił życie w świecie form zewnętrznych, a zanurzył się w bezpośrednim doświadczeniu Esencji Rzeczywistości, w boskiej Obecności.
Jak tego dokonać? Saczal Sarmast odpowiada na to pytanie tak:
„Przyjacielu! Jest jedna jedyna droga,
by odnaleźć sekretną ścieżkę:
zignoruj ścieżki innych!
Nie podążaj nawet śladami świętych!
Nie podążaj,
nie podróżuj.
Zerwij za to zasłonę ze swojej twarzy.
To nie religia jest przedmiotem mojej wiary,
To Miłość jest tym, czym żyję.
Kiedy miłość przychodzi do Ciebie,
powiedz Amen! […]”
Umieszczam ten cytat, który mi się przypomniał czytając twój tekst Macieju. Niezwykle koresponduje… „Twoje zadanie nie polega na szukaniu miłości, ale zaledwie na szukaniu i znajdowaniu wszelkich barier w sobie, które przeciwko miłości wzniosłeś.” Rumi
Dziękuję piękne to….
Jak już jesteśmy przy Rumim to warto też przywołać jego wypowiedzi w podobnym tonie do cytowanych w powyższym poście:
„Kochankowie Boga nie maja religii, mają samego Boga”.
„Nie wyznaję żadnej religii. Moją religią jest miłość. Moją świątynią jest każde serce”.
pozdrowienia!
Dzięki za inspirację piękne słowa. Od jakiegoś czasu staram się wciela je w życie
O, to Krishnamurti też to w kółko powtarza, ale fajnie brzmi w poetyckim przekazie. Dziękuję za piękne słowa
Zdecydowanie jest to przesłanie, które się pojawia w nauczaniu wielu mistyków. Wszak droga do wolności duchowej nie wiedzie przez zniewolenie 😉
To niesamowite, jak wiele osób dochodzi do takich wniosków, ze Miłość jest najważniejsza, ze to nią powinniśmy żyć. Ja sama jakiś czas temu doszłam do tego wniosku po wielu swoich obserwacjach i doświadczeniach. Cieszy mnie to, że mogę przekonanie do Miłości odnaleźć w dawnych tekstach. I choć nie potrzebuję tego typu potwierdzenia (samo życie nim jest) to jest to niezwykle miłe móc przeczytać o tym, takie bardziej namacalne 🙂
Czuję wdzięczność czytając takie artykuły. Bardzo cenię sobie Pana wiedzę i zawsze poddaję ję głębokiej analizie i dysku. Praktykuje jogę kundalini można powiedzieć od urodzenia bo teraz jakby to było moje nowe życie. Nie mam dłużej wiedzy tym
bardziej cieszę się że mogę uczyć się od Pana i potrafić nazwać to czego już doświadczyłam. Dziękuję
@ Sylwia – dziękuję za miłe słowa i życzę wszystkiego dobrego na Pani drodze! 🙂
Myślę, że żadna religia nie nakazuje podążać dosłownie śladami świętych, bo to nie możliwe. A kiedy na ścieżce życia napotykamy ślady (świadectwo) innych,którzy szli przed nami,to nie branie sobie tegoż do serca,bylo by głupotą . Po to istnieją świadectwa świętych, żeby można było sie nimi kierować i żeby ich doświadczenia mogły stać się poniekąd naszymi.
Nie przeczę, że poglądy nie mają mocy transformacyjnej,ale myślę, że mają moc oświecenia poprzez doswiadczenie i analizę.
Od czego najlepiej zacząć zgłębiać mistycyzm? Jakieś pozycje must read?
Hmm. Jeśli byś pytała o moje książki to poleciłbym zacząć od „Medytacji w życiu codziennym” – https://sensus.pl/view/6217Q/mezyco.htm lub „Duchowości na co dzień” – https://sensus.pl/view/6217Q/duchco.htm
A jeśli tak ogólnie to bardzo trudno na to odpowiedzieć. Jeśli by się chciało studiować suficki mistycyzm w wydaniu, które ja reprezentuję to powyższe pozycje lub jakieś książki Hazrata Inayata Khana (szczególnie „Mysticsim of Sound and Music”, „Życie wewnętrzne” – jest polskie wydanie elektroniczne, „The Art of Being”, „The Smiling Forehead”). Jeśli sufizm w innym wydaniu to można np. od książki Idriesa Shaha „The Sufis” albo np. wiersze i poematy Rumiego (ale bardziej polecam angielskie przekłady niż polskie). Mistycyzm chrześcijański – warto sięgnąć po wydane przez tynieckich Benedyktynów fragmenty „Filokalii” (pt. „Filokalia. Modlitwa serca”, o ile dobrze pamiętam). Buddyjski – po kanon palijski, dostępny w polskim przekładzie np. na stronie sasana.pl). Wedyjski – po „Jogasutry”, „Upaniszady” i „Bhagawadgitę” (szczególnie polecam tłumaczenie Joanny Sachse) i inne.
Być może żeby odpowiedz była dobra to ja bym musiał najpierw zadać pytanie – „A co konkretnie Cię pociąga w mistycyzmie?”, „Co skłania do poszukiwania ścieżki duchowej?” 🙂