Za tydzień prowadzę seminarium dla nauczycieli jogi na temat dotyku w nauczaniu i terapii oraz korekty i asekuracji uczniów w procesie nauczania jogi. Powoli zaczynam ogarniać swoją wiedzę i doświadczenia na ten temat, dlatego poniżej kilka uwag wstępnych na ten temat… Prawdopodobnie niektóre wątki jeszcze rozwinę na blogu w przyszłości.
Mam wrażenie, że znaczenie odpowiedniego dotyku w relacji nauczyciel – uczeń jest bagatelizowane. Część osób nie zastanawia się po co (w jakim celu) stosuje się dotyk (np. w korektach), jak również w jaki sposób dotykać, by uzyskać ten cel.
To co warto przede wszystkim podkreślić to fakt, że dotyk w nauczaniu jogi i terapii jogą jest nawiązywaniem kontaktu i podążaniem za tym kontaktem! Nie jest sam w sobie korektą, nie ma być poklepywaniem ucznia, głaskaniem go, ani manipulacją ciałem.
Jeśli dotykamy ucznia to po pierwsze musimy czuć jego przyzwolenie na ten dotyk, po drugie musimy znać cel tego dotyku, a także wiedzieć gdzie i w jaki sposób dotknąć, by zrealizować ten cel i dokąd to wszystko nas zaprowadzi. Po trzecie musimy nawiązać kontakt. Kontakt z ciałem osoby dotykanej (i jej procesem doświadczania) nawiązujemy już wcześniej odczuwając naturę problemu, napięcia, nieprawidłową pracę, którą chcemy skorygować poprzez dotyk. Później kontynuujemy kontakt w trakcie zbliżania dłoni do ciała ucznia. To jest newralgiczny moment, ponieważ zanim położymy dłonie na wybranym miejscu musimy wyczuć czy nie pojawia się opór na nasz dotyk. Gdy dłonie są już na ciele musimy wyczuć potencjał ciała i użyć odpowiedniego typu dotyku (dotyk tamasowy, radżasowy, sattwiczny, ewentualnie ich kombinacja – o rodzajach dotyku na pewno jeszcze napiszę ze 2 słowa kiedyś), by zrealizować nasz cel, komunikując się przy tym z ciałem osoby dotykanej.