Co jakiś czas ktoś udostępnia na FB mem, na którym idzie człowiek z psem. Dymek przedstawiający myśli człowieka zawiera różne niepokoje z przeszłości i oczekiwania co do przyszłości, a wg obrazka myśli psa oscylują tylko wokół chwili obecnej. Pomimo, że idea nie jest jakoś specjalnie prawdziwa (o tym za chwilę), sam obrazek jest oczywiście wyrazem pewnej idealizacji, której trudno się dziwić – któż nie tęskni za prostotą przygnieciony ogromem niepokoju, uprzedzeń i oczekiwań. I samo to w sobie jest nieszkodliwe, ale niektórzy używają tej idei jakoby „oświeconego psa” jako modelu oświecenia, samorealizacji, spełnienia… I wtedy staje się to szkodliwe. Dlatego obalmy dziś mit „oświeconego psa”!
Po pierwsze idea psa żyjącego tylko w teraźniejszości może być wymyślona tylko przez osobę, która nie miała psa lub miała, ale niespecjalnie zwracała na niego uwagę. Mój pies ma w momencie, w którym piszę te słowa, 12-13 lat, wziąłem go w wieku 4 lat ze schroniska i wiem, że miał lęki związane ze swoimi doświadczeniami z przeszłości, że śnią mu się czasem trudne sny, że potrafi się martwić na zaś, gdy wie, że wyjeżdżamy, że na niektóre rzeczy, do których jest uprzedzony, reaguje niewspółmiernie do siły bodźca. Oczywiście nie gromadzi tyle co człowiek statycznego przeciążenia mięśni, bo w sytuacji stresowej rzuca się do ataku albo do ucieczki i w ten sposób zostaje to uwolnione.
Po drugie pamiętajmy, że samo bycie obecną/obecnym w teraźniejszości, choć jest niezbędną umiejętnością, samo z siebie nie sprawia, że czujemy się spełnieni. Do samorealizacji potrzeba dużo więcej. Ale to już temat na osobny artykuł.
Po trzecie… Kiedyś dyskutowałem z przedstawicielem szkoły neoadwajty i próbując mnie przekonać do swojej idei przebudzenia zapytał mnie – odwołując się do wspomnianego oświeconego psiego mema – czyż nie chcę być taki jak mój pies. Otóż nie chcę! Nie wiem jak Wy, ale ja – pomimo oczywiście pewnych ograniczeń – bardzo cenię możliwości, które daje ludzka kondycja. Przede wszystkim tą możliwość uwalniania się od różnych uwarunkowań, której nie ma pies, zależny od człowieka.
Po czwarte owo psie (albo na innych memach kocie) skupienie jest nazywane przez niektóre szkoły oślim lub małpim samadhi, a w sanskrycie zostałoby określone po prostu tamasem – swego rodzaju marazmem, inercją. A przypomnijmy, że jogin/mistyk przechodzi drogę od tamasu, przez radżas (aktywność) do sattwy (lekkości, świetlistości), ale to i tak nie koniec jego drogi. Wyzwolony jogin nie jest sattwiczny, jest gunatita – wolny od gun czyli nie dość, że wolny od wszelkich identyfikacji i uwarunkowań, to nawet nie warunkują go cechy natury (guny), które kierują funkcjonowaniem całego subtelnego i niesubtelnego obserwowalnego świata. Tak bardzo zrealizowany mistyk osadzony jest w swoim prawdziwym Ja…
uff, masz siłę i cierpliwość tłumaczyć spokojnie. Ja jak słyszę takie teksty o psim oświeceniu to tylko przewracam oczami z bezsiności… 🙂
Część psów zapewne jest oświecona – na swój psi sposób :). Generalnie idea bycia jak … wymaga dużej ostrożności w stosowaniu.
Celna uwaga z tym byciem jak… Trudno przez naśladownictwo dojść do wolności.
„Oświecony pies” to zapewne taki w którego wcielił się taki jogin co w momencie śmierci myślał o psie i teraz jest uważniejszy 🙂 (zobacz Bhagawadgita 8.6 „Bo z tym, co się wspomina, świat ten opuszczając, Łączy się też po śmierci. Taka jest natura.”) 😉
😉
Kazdy na tym swiecie ma wlasna droge i plan na to zycie psy rowniez , maja one otwrte serca i tego maja nas nauczyc, pokazac jak kochac, za nic ot tak po prostu z serca ,ale ludzie …. jak to ludzie ciagle gadaja , jest powiedziane nie oceniaj, nie porownuj a ciagle to samo, po co? po co porownywac sie do kogokolwiek?
Oczywiście każdy ma swoje miejsce i swoją drogę, ale ten artykuł jest nie o tym 🙂 pozdrawiam serdecznie!
Moja nauczycielka jogi ciągle mówiła o byciu tu i teraz z taką intensywnością, że było to irytujące czasami.
Łatwiej propagować bycie tu i teraz, niż propagować przestrzeganie yamy i niyamy…
Taoiści używają porównania z sokołem polującym na królika lub kotem polującym na mysz, jako modelu idealnego stanu skupienia umysłu i w tym kontekście jest to bardzo dobre porównanie, ale całokształt życia takiego zwierzęcia nie jest modelem naśladowczym, bo w innym wypadku doprowadziłoby to do postępującego zezwierzęcenia…
Mój Makus na pewno jest oświecony A ja cóż
Zasadniczo i tak jesteśmy zwierzętami, ale „model polujący” wywołuje u mnie szczególne poczucie dyskomfortu, Czuje w nim dużą dawkę agresji, i chęci dominacji. Ale to mój odbiór – osoby wychowanej w naszej zachodniej kulturze. Tak naprawdę wg mnie, nie mamy możliwości wglądu w skupienie kota polującego… Tego okarat od moich 24 kotów i wielu innych się nie nauczyłam…
Dzięki Maciek za tekst. Sama byłam właścicielką suczki, która została znaleziona w lesie. Była przywiązana do drzewa. Do ostatnich chwil życia pamiętała owo zdarzenie. Często szukała najciemniejszego miejsca w domu by mogła się schować, by móc się czuć bezpieczna. Raz nawet weszła do pralki… Przez długi czas bała się mężczyzn i jak tylko ktoś wykonywał szybki gest ręką, uciekała.
W tekście dotykasz ważnego tematu – tu i teraz. Owo „tu i teraz”, często ukazywane jako wybawienie od wszelkich problemów, niestety może przysporzyć sporo problemów. Przynajmniej tak stało się w moim przypadku. Może wynikało to z niezrozumienia rzeczy… W każdym razie tak bardzo starałam się być tu i teraz, że na jakiś czas zapomniałam o swoich marzeniach, planach, pracy, pieniądzach, o mojej przyszłości, ale też przeszłości! Utknęłam na delektowaniu się chwilą obecną.
Także drodzy Państwo, rozwaga, krytyczny i trzeźwy umysł przede wszystkim.
Monika, ja też miałam taki moment – ale myślę, ze to bardzo ważny element rozwoju :). Czasem ciężko w coś uwierzyć, zanim doświadczysz. Ja bym stawiała na hasła, czujność/uważność, czułość (dla siebie w pierwszej kolejności, bo w tedy i z innymi się nią podzielimy jak myślę), potrzeby, marzenia, doga :). Czasem nawet rozwaga nie jest adekwatnym rozwiązaniem :).
W tym psim memie w chmurce nad psem jest scena z obrazka – pies i czlowiek na spacerze. To chyba ma oznaczac radosc tu i teraz a nie wypranie ze wszystkich emocji. Moj pies tez boi sie rzeczy i snia mu sie koszmary, ale jak sue bawimy to skupia sie na zabawie, a nie na tym jak bylo w schronisku. Dopiero bodzce i skojarzenia moga sie obudzic, a u ludzi sa wiecznie w glowie. Taka tam roznica.
Ja tu nie krytykuję samego memu – jest to na pewniem sposób zrozumiała idealizacja. Krytykuję używanie go jako dowodu (nader często stosowane przez zwolenników neoadwaity, a przynajmniej tych, z którymi miałem okazję rozmawiać), a przy okazji ideę tego, że bycie tu i teraz jest rozwiązaniem na wszystko (bo nie jest). A co do bycia przez psa tu i teraz w trakcie zabawy, być może tak, ale tak naprawdę tego nie wiemy, meandrów psiej psychiki nigdy nie poznamy 😉
Fajnie mówił o tym Eckhart Tolle. Że chcąc być jak pies musielibyśmy zejść POD czy przed myślenie, cofnąć się. A chodzi o to, żeby wejść PONAD myślenie 🙂
Tak, rzeczywiście takie określenie bardzo trafne, bo najpierw musimy wypracować zdolność myślenia, by móc się od niej „odbić”. Choć oczywiście specyfika tego odbicia się polega na tym, że wchodzimy bardziej do głębi, docierając do esencji, do tej naszej „części”, której myślenie i wszystkie nasze funkcje służą.