Uważność jest ścieżką ku Bezśmiertelności, nieuwaga jest ścieżką ku śmierci. Uważni nie umierają, nieuważni już są martwi.
Dhammapada
Na mojej facebookowej stronie wczoraj rozmawialiśmy o tym czym jest dla nas uważność. Po ilości odpowiedzi potwierdziła się moja intuicja, że jest to temat dla Was ważny.
Padały różne odpowiedzi czym jest dla Was uważność, między innymi: obserwacja; koncentracja; obecność; koncentracja na rzeczywistości, na tym co tu i teraz; świadomość i akceptacja; wolność; świadomość; żywotność; jasność; integralność; nierozproszony, otwarty przepływ; skupienie; bycie w kontakcie ze sobą (swoim ciałem, emocjami) przy jakby jednoczesnym dostrzeganiu tego co na zewnątrz; dostrzeganie wpływu tego co wewnątrz na otoczenie i odwrotnie; tu i teraz; harmonia; bycie przytomnym; akceptacja stanu obecnego; wrażliwość na siebie, innych i otaczający świat; świadome przeżywanie; pozwolenie sobie na odczuwanie; zestrojenie; puszczenie; cisza…
I rzeczywiście w terminie uważność czy uważna obecność mieści się to wszystko.
Piotrek Marcinów w toku naszej dyskusji podzielił się ciekawą uwagę historyczną: „Uważność kojarzy mi się z mindfulness, które jest angielskim tłumaczeniem sanskryckiego smriti oraz palijskiego sati. Podstawowe znaczenie sati i smiriti to również pamięć, która była bardzo potrzebna braminom podczas recytacji mantr. Wyobraźcie sobie, że starożytni nie używali pisma, tylko ważne treści zapamiętywali a następnie recytowali. Skupiony bramin recytując długie partie tekstu wpadał stan medytacyjny charakteryzujący się wyciszeniem, ujednoliceniem umysłu, energią i radością. Kulminacją takiej praktyki jest samadhi. I tak od zwykłej pamięci dochodzimy do bardzo subtelnego stanu medytacyjnego jakim jest samadhi, a wszystko to przenika uważność.”
Padło też pytanie czym dla mnie jest uważność. Jest to dosyć trudne pytanie, ponieważ zawsze w takich sytuacjach obawiam się, że definiując uważność w sposób techniczny, utracę sporo znaczenia, które jest poza słowami. Dla zmniejszenia ryzyka tej „kompresji stratnej”, zazwyczaj przedstawiam definicję z 2 perspektyw: technicznej (czy ktoś może by powiedział: psychologicznej) i metafizycznej.
Z perspektywy technicznej uważność jest to specyficzny rodzaj koncentracji. Przyjrzyjmy się możliwym trybom naszej uwagi: nasza uwaga może być rozproszona lub nierozproszona. Gdy jest rozproszona – to albo przysypiamy, odpływamy czy „zapadamy się w siebie” albo dajemy się wciągać w wir różnych myśli, emocji, wrażeń zmysłowych etc. Gdy nasza uwaga nie jest rozproszona to możemy ją zogniskować na jednym przedmiocie koncentracji albo możemy ją niejako „rozlać po całym naszym doświadczeniu”. Owo „rozlanie” to właśnie jest uważność z perspektywy technicznej. Gdy mówimy o pracy z uważnością z tej perspektywy określamy to zazwyczaj jako „zwiększanie uważności”.
Ta techniczna perspektywa definiowania tego terminu prowadzi nas do perspektywy metafizycznej, w której uważność jest czymś absolutnie trudnym do zdefiniowania, pewną absolutną, niczym nieuwarunkowaną obecnością. Elias Amidon określa ten stan „otwartą uważnością”, słusznie zauważając, że jest to jednak nazywanie doświadczenia, które jest poza słowami. Ta niczym nie uwarunkowana, absolutna, otwarta, uważna obecność jest związana z bezwarunkową akceptacją teraźniejszego doświadczenia, a co za tym idzie z powstrzymaniem się od nazywania (etykietowania) doświadczeń, oceniania ich, wypierania pojawiających się wrażeń czy stymulowania ich powstowania. Gdy mówimy o pracy z uważnością z tej perspektywy określamy to jako „oczyszczanie uważności”. Oczyszczanie z czynników, które ją zaciemniają.
Kiedyś ktoś mnie zapytał czy my obserwujemy coś w procesie uważnościowym czy nie, a jeśli obserwujemy to kto obserwuje. Na to pytanie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, ponieważ na różnych etapach przebiega to w różny sposób. Zaczynamy od obserwacji, ale jakby bardziej pasywnej niż normalnie, nieingerującej i pełnej akceptacji rzeczywistości, ale docelowo stajemy się Obecnością.
Czego i Wam życzę 🙂
Maciek Wielobób
Fajny temat, choć gdy tylko pomyślę o uważności i miałbym coś powiedzieć, to wszystko zamiera i się rozpływa. Na co spojrzę to znika, tylko uśmiech mnie się trzyma. Taki akurat miły stan=]
Pozdrawiam 🙂
To rzeczywiście trudno wytłumaczyć komuś, kto nie ma punktu odniesienia we własnym doświadczeniu. Ale coraz więcej osób praktykujących jakąś formę medytacji takie odniesienie ma. Pewnie wielu czytelników tej strony.
Dla mnie to doświadczenie stało się zrozumiałe dzięki medytacyjnemu ruchowi ciała podczas wykonywania asan. Mogę powiedzieć, że mój umysł produkował przeszkody i utrudnienia, a ruch ciała pozwalał je usuwać. Złapać ten „środek”, w którym jest koncentracja, uwaga i jakby poszerzona percepcja. Bez spinania umysłu, zawężania się do jakiegoś szczegółu i bez odlotu od rzeczywistości.
Tak, rzeczywiście najlepiej wyjaśnić „uważność” odnosząc się do konkretnych doświadczeń 🙂 Pozdrawiam serdecznie!