Poniżej pozwalam sobie nakreślić z pamięci streszczenie najważniejszych tez mojej mowy z sufickiej ceremonii jedności ideałów religijnych, którą prowadziłem w Krakowie podczas spotkania medytacyjnego 20 września 2014.

Zanim przejdziemy do samej treści warto zaznaczyć jeden fakt. Śmierć, szczególnie jeśli w jakiś sposób dotyka nas osobiście, jest tematem bardzo złożonym, przykrym, nie dającym się podsumować w prostych słowach. Poniższych moich słów nie traktujcie jako recepty na wszelkie bolączki związane z tym tematem, ani jako trywializacji, po prostu staram się w miarę przystępnie zebrać w tym tekście przejawiające się w różnych religiach świata wątki związane z tematem śmierci właśnie.

* * *

Albowiem, gdyby była ucieczka od śmierci, pierwszy tego świata,
Gajomard, król Góry, [byłby uciekł]
Który przez trzy tysiące lat zachował świat przed śmiercią i starością, głodem,
pragnieniem i złem;
Jednak, gdy śmierć przyszła po niego, złożył swe ciało i nie mógł się jej
przeciwstawić.
Albo żył kiedyś Hoszang, z dynastii Peszdadian,
Który zniszczył dwie trzecie wszystkich stworzeń zła (…);
Jednak, gdy śmierć przyszła po niego, złożył swe ciało i nie mógł się jej
przeciwstawić. (…)
Avestha 83-93 (objawiona księga zoroastrian)

Nie będzie specjalnym odkryciem, gdy stwierdzimy, że śmierć jest nierozerwalnie związana z życiem. Pomimo tego, temat śmierci jest dla nas doświadczeniem trudnym:
(1) gdy dotyczy osób nam bliskich to niezależnie od tego jakie mamy poglądy na temat tego, co się dzieje po śmierci, zawsze mamy pewne nadzieje, plany wobec tej osoby czy choćby pragnęlibyśmy jej fizycznej (niewirtualnej) obecności,
(2) gdy temat dotyczy nas samych to trudno zaprzeczyć, że jednym z naszych podstawowych instynktów jest lęk przed śmiercią, któremu podlegamy wszyscy w mniej lub bardziej uogólniony sposób.

Lęk przed śmiercią

II.3.1.
Dwie są zaiste formy brahmana, ukształtowana i nieukształtowana,
Śmiertelna i nieśmiertelna (…)
II.3.2.
To, co ukształtowane, jest różne zarówno od wiatru jak i przestworzy,
To jest śmiertelne (..).
II.3.3.
A teraz o tym, co nieukształtowane:
To jest wiatr a także przestworza,
To jest nieśmiertelne (..).
IV.4.6.
(..) Do czego umysł jest przywiązany,
Do tego ciało subtelne dąży wraz z czynami, do tego lgnie,
Osiągając spełnienie każdego czynu, którego w tym świecie dokonał,
Z tamtego świata ponownie przychodzi na ten świat czynu,
Tyle, co się tyczy tego, który pragnie;
Zaś teraz o tym, który jest od pragnień wolny:
Ten, który nie ma pragnień, który od pragnień jest wolny,
Którego pragnienia są spełnione i pragnie jedynie duszy,
Z tego oddech życiodajny nie uchodzi,
On będąc brahmanem, do brahmana zdąża.
IV.4.10.
W głębokie ciemności wchodzą ci, co hołd oddają niewiedzy,
Lecz w jakby jeszcze większą ciemność ci, którzy rozkoszują się wiedzą.
IV.4.13.
Ten, kto odnalazł i przebudził swą dusze,
Wchodzi do niedostępnej krainy,
On wszystko czyni, on stwarza wszystko,
To jego ten świat, zaprawdę ten świat jest jego!
Brihadaranjaka Upaniszada

51 Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy,
lecz wszyscy będziemy odmienieni. 52 W jednym momencie, w mgnieniu
oka, na dźwięk ostatniej trąby – zabrzmi bowiem trąba – umarli powstaną
nienaruszeni, a my będziemy odmienieni .53 Trzeba, ażeby to, co
zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne,
przyodziało się w nieśmiertelność. 54 A kiedy już to, co zniszczalne,
przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w
nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane:
Zwycięstwo pochłonęło śmierć. 55 Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo?
Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?
Św. Paweł, Pierwszy list do koryntian (Nowy testament)

Jak większość lęków – lęk przed śmiercią jest irracjonalny, niezależnie od tego, którą z poniższych perspektyw wyznajemy w swoim życiu:
(1) perspektywa nieuchronności, o której czytamy we fragmencie Avesthy, przedstawionym wcześniej (śmierć nas dotyczy niezależnie czy się tego boimy czy nie, prędzej czy później, w sposób spodziewany czy niespodziewany…),
(2) perspektywa ateistyczna (fizyczna śmierć kończy nasze życie, nic nie zostaje, nic nam nie grozi),
(3) perspektywa metafizyczna, o której czytamy choćby w powyższym fragmencie Brihadaranjaka Upaniszady (założenie, że przy fizycznej śmierci, pewna – nieśmiertelna część nas – nie odchodzi, tylko kontynuuje swój „żywot” w innej, trudnej do zrozumienia z aktualnej perspektywy, formie).

Zapewne większość z Was zdążyła sobie już w życiu mniej lub bardziej boleśnie uświadomić, że wyjaśnienie sobie, że nie ma się czego bać, wcale nie powoduje, że się boimy mniej. Dlatego też nawet odnalezienie się w wyżej wymienionych przeze mnie perspektywach, wcale nie przyniesie ulgi w lęku przed śmiercią. Niewiedza w sensie intelektualnym nie jest źródłem lęku przed śmiercią, jest nią oczywiście przywiązanie i identyfikowanie się (z rolami społecznymi, z ciałem, ze zdrowiem, z naszą umysłowością, z określoną formą naszego funkcjonowania).

Uważność jest ścieżką ku Bezśmiertelności, nieuwaga jest ścieżką ku
śmierci. Uważni nie umierają, nieuważni już są martwi.
Jasno rozumiejąc wspaniałość bycia uważnym, ludzie mądrzy tryumfują
dzięki uważności i doznają radości ścieżki Szlachetnych.
Mędrcy, zawsze medytujący i wytrwali, doznają (…) niezrównanej
wolności od więzów.
Dhammapada, Rozdział 2 (Uważność), wers 21-23.

Skoro przywiązanie i identyfikowanie się są problemem, wówczas rozwiązaniem jest proces oduczania się, któremu ma właśnie służyć praktyka medytacji, nazywana przez sufich „śmiercią przed śmiercią”. Wspomniana tu suficka doktryna „umrzyj przed śmiercią” dotyczy oczywiście śmierci (fałszywych) identyfikacji. Pierwszym etapem tego procesu jest inicjacja, który to rytuał jest symboliczną śmiercią w świecie form zewnętrznych, a ponownym narodzeniem (zmartwychwstaniem?) w świecie wewnętrznym.

Sama praktyka medytacyjna również mieści się w tym procesie i to dwutorowo:
(1) z jednej strony praktyka medytacyjna ze wszystkimi jej narzędziami daje nam możliwość do wchodzenia w kontakt z owym „pierwiastkiem nieśmietelnym” w nas,
(2) z drugiej strony medytacja również w sposób mechaniczny uwalnia nas (przynajmniej na czas jej trwania, a na dłuższą metę nie tylko) od naszych identyfikacji – skupianie się na czymś jest przecież formą identyfikowania się z tym (szczególnie na etapie samadhi) – wówczas, gdy identyfikujemy się z przedmiotem medytacji przynajmniej na czas praktyki usuwamy lub chociaż osłabiamy nasze codzienne identyfikacje.

Zaprawdy, dusza się nie rodzi, nie umiera, nie ma początku, ani końca.
Grzech jej nie dotyka, ani cnota nie wznosi.
Zawsze była i zawsze będzie, a wszystko inne jest tylko jej zasłoną niczym księżyc zaćmiewający słońca.
Hazrat Inayat Khan, „Gayan”

Śmierć bliskiej osoby

Tak jak pisałem na początku artykułu, nie tylko perspektywa naszego lęku przed śmiercią czyni ją doświadczeniem bolesnym. Często dużo bardziej przykre jest dla nas odejście kogoś bliskiego. Proces żałoby następujący po czyjejś śmierci jest naturalny, wraz ze wszystkimi jego etapami, i nie należy starać się go przeskoczyć. Raczej naszym zadaniem jest pełne przeżycie go, ale bez utykania na żadnym z etapów.

Dla wielu osób pomocne w tym procesie są pewne rytuały, które z jednej strony pozwalają przejść przez żałobę bez wypierania przeżyć, ani bez nakręcania ich, a z drugiej strony dają poczucie towarzyszenia osobie zmarłej, niejako odprowadzenia jej.

Jednym z takich rytuałów, praktykowanej w tradycji uniwersalnych sufich (którą jako jej adept i nauczyciel opisuję w mojej książce „Medytacja w życiu codziennym”) jest praktyka zacytowanej poniżej modlitwy za zmarłych przez kolejne 40 dni, czasem z towarzyszącymi jej dodatkowymi, wspierającymi ją, praktykami medytacyjnymi. Nie ma żadnych przeciwskazań do tego, żeby ten 40-dniowy rytuał przeprowadzić w sytuacji, gdy ktoś z naszych bliskich zmarł już dawno, ale jakoś nigdy nie pozwoliliśmy sobie na przeżycie tego.

„Modlitwa w intencji zmarłych” (Inayat Khan)

Przyczyno i Skutku wszystkiego we Wszechświecie,
Źródło, z którego jesteśmy
I Celu, ku któremu zmierzamy;
Przyjmij tę duszę, która do Ciebie przychodzi,
W Twoje rodzicielskie ramiona.
Niech Twoje przebaczające spojrzenie uleczy jej serce.
Podnieś ją z ziemskiej gęstości.
Otocz ją Światłem Twojego Ducha.
Wznieś ją do nieba, do którego prawdziwie należy.
Zanosimy do Ciebie modlitwę i prosimy,
podaruj jej błogosławieństwo Twojej boskiej Obecności.
Niech życie na ziemi stanie się jak sen dla jej budzącej się duszy,
A jej spragnione oczy ujrzą Twój chwalebny blask.
Amen
(przekład Katarzyna Mitschke)

Maciej Wielobób

Share This